środa, 19 września 2012

Szukanie Boga

Wtorek, 18 września 2012r
Znów jestem spóźniony. Dlaczego tak się dzieje, że mimo ograniczenia zajęć mam coraz mniej czasu? Jedyne wytłumaczenie opisałem w blogu "Opowieści Starego Człowieka" na temat wszechogarniającego nas spisku, można to sprawdzić poprzez link do tego bloga. Ja przecież się nie zmieniam, tylko ten świat wokół mnie staje się inny, ulice się wydłużają, piętra coraz bardziej strome, druk coraz mniejszy a ludzie mówią coraz ciszej.
Uzupełniam więc wczorajszy dzień.

Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika, patrona Polski.

Liturgia Słowa (Mdr 4, 7-15; Łk 2, 41-52) mówi o pewnym problemie z którym często wypada nam się zmierzyć. Zawsze trudno nam zaakceptować śmierć kogoś bliskiego, zawsze takie odejście pozostawia w nas żal i pewną pustkę, którą trudno nam zapełnić. Ale szczególnie trudno nam się pogodzić z sytuacją gdy odchodzi ktoś młody, stojący na progu życia, przed kim otwierają się dopiero wspaniałe być może perspektywy. Zadajemy wtedy pytanie, dlaczego? Dlaczego Bóg przecina nić życia tak wcześnie, nie pozwalając aby ten kwiat dopiero w zalążku rozkwitł i wydał owoce? Bywa, że sądzimy wtedy Boga. Albo dziecko, syn czy córka wybiera ścieżkę życia konsekrowanego w seminarium lub we wspólnocie zakonnej, tak jak to miało miejsce z dzisiejszym patronem, św. Stanisławem Kostką.
Nasz problem polega na tym, że myślimy kategoriami ludzkimi, doczesnymi, natomiast Bóg działa inaczej. Bóg stworzył nas z miłości i w Jego planie jest aby doprowadzić każdego człowieka do spotkania z Nim, by On podzielił się z nami swoim szczęściem, swoją pełnią. Bywa więc, że człowiek "spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc wśród grzeszników został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmienił jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy" (z pierwszej lekcji dzisiejszego święta.
Jak odczytywać te Boże plany, jak rozumieć wolę Bożą w naszym życiu?
Pomóc może dzisiejsza ewangelia o odnalezieniu Jezusa w świątyni. Zdarza się bowiem, że będąc nawet ludźmi religijnymi, pobożnymi, gdzieś się pogubimy w świecie. Gdzieś się nam Jezus zagubił, jak Maryi i Józefowi. Trzeba wtedy iść ich śladami i szukać Go. Jak? Ano tak jak to zapisał Ewangelista Łukasz. Z bólem serce. Czyli ze wszystkich sił dążyć do powtórnego spotkania z Jezusem. A gdzie mamy Go szukać, gdzie Go znajdziemy? Najpewniej w Domu Ojca, czyli w Kościele.
I to by było na tyle.

wtorek, 18 września 2012

Agresja - Szpital - Uleczenie sługi setnika


17 września 2012, poniedziałek


Dziś kolejna rocznica sowieckiej agresji na Polskę, zwana często "nóż w plecy". Po dwóch tygodniach rozpaczliwej obrony przed przeważającymi siłami hitlerowskich Niemiec Polskę zaatakował ogromna armia ze wschodu. Polskie siły wycofujące się na wschód nie miały możliwości reorganizacji i podjęcia obrony na dwu frontach, poszło wtedy do niewoli setki tysięcy żołnierzy. Najtragiczniejszy los spotkał kadrę dowódczą oraz wielu funkcjonariuszy państwowych ze wschodnich rubieży Rzeczpospolitej. Poddani śledztwu mającemu na celu przejście na służbę sowietom, ci którzy się temu oparli, w kwietniu 1949 roku zostali na
rozkaz Stalina rozstrzelani w lasach Katyńskich i innych. Do dziś postsowieckie władze Rosji, nie chcą w pełni wziąć odpowiedzialności za tą zbrodnię ludobójstwa.

Poprzedni mój wpis miał miejsce 12 września br. Usprawiedliwiałem się wtedy, że kilka dni nic nie pisałem. Dziś kolejne usprawiedliwienie. Znów przerwa, tym razem z prozaicznej przyczyny, 12 września wieczorem wylądowałem w szpitalu z powodu bólu w klatce piersiowej podczas wysiłku. Miało to miejsce gdy udawałem się na mszę do kościoła. Po powrocie do domu, źle się czując (słaby i nad miarę zmęczony) zmierzyłem ciśnieni moim nowym aparatem do mierzenia ciśnienia, a ten nowoczesny instrument wykazał arytmię serca, która zresztą po paru minutach przeszła. Nieco zaniepokojony zadzwoniłem do paru osób znających się na rzeczy i usłyszałem radę, bierz taksówkę i jedź na pogotowie, co też uczyniłem. Po badaniu i zrobieniu EKG zaproponowano mi pozostanie w szpitalu, dla wyjaśnienia co właściwie dzieje się z moim sercem. Przez kilka dni badano mnie na różne strony z czego w gruncie rzeczy
nic niepokojącego nie wynikło i wczoraj tj w poniedziałek 17.09 wypisano do domu. Zastanawiałem się poco to wszystko mi się wydarzyło i nasuwa się kilka wniosków
pozytywnych:
1. Ustawiono mi dawkowanie leków w sposób precyzyjny, co przy normalnym leczeniu ambulatoryjnym jest niezwykle trudne. Dzięki czemu jak na razie ciśnienie ustaliło się na "normalnym" poziomie. Przede wszystkim nie "skacze" to w górę to w dół.
2. Mogłem solidnie odpocząć, co po harówce z sierpnia i początku września było mi bardzo potrzebne. Spałem do 16 godzin w ciągu doby, mimo bardzo niewygodnego, twardego łóżka. Myślę, że był to gratisowy "uśmiech" Pana Boga.
3. Dzięki temu zyskałem konkretny argument abym był w przyszłości mniej eksploatowany. W ciągu dwu lat od święceń nabrałem nico doświadczenia w praxis liturgiczno - kancelaryjnych i wiele spraw załatwiam nieco szybciej niż na początku mojej posługi, ale jednak moje lata mijają i nie staję się młodszy. Moi koledzy są ode mnie 20 - 30 lat młodsi i o tyle też sprawniejsi i wydolni, i mimo obciążenia pracą w szkole mają więcej sił niż ja. Ta sytuacja uświadomiła mi, że nie mogę z nimi konkurować ani starać się im dorównać. Podobną sprawę przeżywałem już w Seminarium, gdzie różnica wieku między mną a kolegami była jeszcze większa, przekraczała czasem lat 40. Mam być po prostu bardziej roztropny a nie kozakować, jaki to ja jestem sprawny dziadek.
4. Może ostatnim, choć myślę wcale nie najpośledniejszym zyskiem tego pobytu w szpitalu było to, że schudłem około 3 kg. Myślę, że to dobra tendencja, obym szybko na parafialnej diecie nie odbił w górę. No i mimo, że jestem wciąż osłabiony (kilka dni przymusowego łóżka odebrało mi nieco sił) to czuję się dobrze.

Wczorajsza, poniedziałkowa Liturgia Słowa (1 Kor 11,17-26.33; Łk 7, 1-10) przypomina nam, że jako chrześcijanie głównym naszym powołaniem jest głoszenie Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie zabitym na Krzyży, pogrzebanym w grobie i Zmartwychwstałym. Nie jest to tylko obowiązek księży czy biskupów, ale każdego chrześcijanina. Może nie każdy może głosić homilię czy kazanie, ale każdy z nas ma być świadkiem Jezusa, czyli swoim życiem, swoją postawą głosić wobec świata Prawdę, że Jezus żyje i ma coś ważnego do powiedzenia każdemu człowiekowi. Przede wszystkim, że kocha każdego z nas i może oraz chce każdemu pomóc w rozwiązywaniu jego problemów. Trzeba jedynie o to poprosić. Na mszę świętą nie przychodzimy jedynie po to aby się nasycić jakimiś wrażeniami, ani tym bardziej aby odbić kartę zegarową obecności i "wypełnić" w ten sposób obowiązek. Nie przychodzimy na mszę świętą dla znalezienia pociechy, choć być może taką otrzymamy. Nie przychodzimy też po yo aby nas inni widzieli i podziwiali i w ten sposób nakarmimy swoje ego. Jesteśmy na mszy razem aby doświadczyć, że Bóg jest większy od naszych grzechów i mocą swojego nieskończonego miłosierdzia dźwiga nas z naszych upadków. O tym mówi ta ewangeliczna opowieść o chorym słudze setnika. Uderzająca jest pokora setnika, który nie uznaje się godnego aby samemu prosić o cud, prosi o wstawiennictwo starszyznę żydowską w Kafarnaum. Także wiara w moc Jezusa, że przecież wystarczy Jego Słowo aby nastąpiło uzdrowienie, to wiara, że ten Rabbi posiada Moc Bożą. Ten werset "Panie nie jestem godzien abyś wszedł pod mój dach, ale rzeknij tylko słowo a będzie uzdrowiony mój sługa", weszło na stałe do liturgii, odmawiamy ten wers zawsze przed przyjęciem Ciała Pańskiego w Komunii Świętej. Ale czy mówimy to z wiarą setnika? A przecież każdy z nas ma chorego sługę na którym powinno nam szczególnie zależeć. To nasza dusza, zraniona przez grzech, może nie ciężki, ten wynaga sakramentu pojednania, ale lżejszej materii, nigdy nie powinniśmy przystępować do Komunii, myśląc to mi się należy. Zawsze jestem niegodny tego daru i to Jezus pochyla się nad moją biedą aby ją uleczyć.

środa, 12 września 2012

Przeprosiny

Otwarłem dziś blog'a i widzę, że bardzo się ostatnio zaniedbałem. Nie wiem czy ktoś w ogóle to zauważył, wciąż nie mam, nie potrafię założyć rejestratora odwiedzin tej strony, podobno jest to możliwe, ale jak? Wybaczcie ale nie będę uzupełniał wpisów z ostatniego tygodnia. Za dużo tego by było. Czy w ogóle powinienem się usprawiedliwiać? Może nie watro. Ale nie usprawiedliwiając się, chcę wyjaśnić, że w tym czasie przygotowywałem się do sakramentu pojednania. Ot znalazł się gorliwiec, może ktoś powiedzieć. Gorliwiec nie gorliwiec, ale myślę, że do tego sakramentu warto się dobrze przygotować. Widzę bowiem, siedząc w konfesjonale, przychodzących do spowiedzi penitentów, którzy podchodzą jakby z marszu, bez żadnej refleksji nad swoim postępowaniem. Niektórzy używają nawet książeczki, niestety mają po pięćdziesiątce a książeczka jest od pierwszej Komunii Świętej. Inne są grzechy dziecka inne człowieka młodego a inne w sile wieku. Zauważyłem to po sobie, odkąd zostałem księdzem poszukiwałem jakiegoś wzoru rachunku sumienia dla kapłanów. Znalazłem nawet parę, ale nie wszystkie mi jakoś "leżały". Ostatnio w Wiadomościach Archidiecezji Warszawskiej znalazłem Varia a w nim rachunek sumienia dla kapłanów. Spróbowałem się nim posłużyć i jestem zadowolony. Nie zaspokoję ciekawości ewentualnych czytelników jakie sprawy wynikły z robienia tego egzaminu sumienia, co to to nie, takim ekshibicjonistą nie jestem, powiem tylko, że "dobroć" polega na tym, że zmusił mnie do głębszej refleksji nad sobą.
Czy obiecuję poprawę? Raczej nie, przynajmniej w sprawie regularnych codziennych wpisów w blogu. Chyba się starzeję i wiele czynności życiowych zabiera mi coraz więcej czasu. Pisałem o tym w blogu "Starego Człowieka", to taki blog córka, do którego można trafić poprzez odsyłacz z tego blogu. W każdym razie, ulica jakoś się bardzo wydłużyła, druk zmalał, wszyscy szepcą i chcą abym ich rozumiał, jakiś spisek przeciwko mnie staremu. A takie sprawy jak poranna toaleta jakoś bardzo w czasie się rozciągają, zupełnie nie rozumiem dlaczego, przecież gdy rano patrzę w lustro to zawsze widzę tego samego faceta. Cóż, to pewnie spisek masonów i cyklistów. Serdecznie pozdrawiam.

czwartek, 6 września 2012

Ludzi będziesz łowił!




Dziś Ewangelia o nauczaniu z łodzi, cudownym połowie ryb i powołaniu Piotra. Mam bardzo osobisty stosunek do tej Ewangelii. Tego dnia, kiedy Marzenka przed siedmiu laty odeszła do Pana, właśnie to Słowo było mi dane. Wtedy jeszcze nie pojmowałem, że Pan woła mnie do prezbiteratu. Ale to zupełnie inna historia.
Gdy uczymy się pływać, zaczynamy oswajać się z wodą, najpierw brodząc blisko brzegu, później wchodząc coraz głębiej. Ale żeby zacząć pływać, trzeba wejść do naprawdę głębokiej wody, gdzie nie można dotknąć dna. Tylko w takiej sytuacji można popłynąć.
Podobnie jest ze słuchaniem Słowa Dobrej Nowiny. Początkowo Ewangelii o Królestwie możemy słuchać na brzegu, Jezus stopniowo od niego się oddala, zaprasza nas byśmy za nim podążali. W naszej pobożności próbujemy iść za Jezusem, próbujemy jak Piotr z towarzyszami połowu. Ale jak on doświadczamy niepowodzenia. Nasze wysiłki są nieefektywne. Wydaje się nam, że robimy wszystko jak należy. Modlimy się. Uczestniczymy w życiu sakramentalnym, ale gdy przychodzi do konfrontacji z rzeczywistością świata, nasze sieci są puste. Brak nam argumentów. Podobnie jak Piotr czujemy zniechęcenie.
Wtedy to przychodzi do nas Jezus i mówi: „wypłyń na głębię”. Może też jak Piotr powiemy Jezusowi, tyle starań w moją działalność ewangelizacyjną włożyłem i bez. skutku. Obyśmy razem z Piotrem odważyli się na Słowo Jezusa jeszcze raz zarzucić sieć. Na tym polega ewangelizacja. To nie my poprzez nasze wysiłki prowadzimy ludzi do Jezusa, to On musi zacząć działać. Wtedy doświadczymy wspaniałych rzeczy. Połów będzie obfity. Może wtedy wreszcie uznamy swoją słabość i grzeszność. Zobaczymy swoją pychę i sądy w stosunku do innych ludzi, które czynią nasze działanie bezowocnym. Trzeba wtedy wołać razem z Piotrem, wyjdź ode3 mnie bo jestem człowiekiem grzesznym. Taka jest prawda o naszej kondycji. Uważamy się za dobrych, bo wykonujemy różne ryty pobożne, a potrzeba czegoś innego. Trzeba uwierzyć w Moc Jezusa i pozwolić, by On działał w nas.
A więc odwagi! Wypłyń na głębię. Nie utoniesz!

Tak wygląda łódź z czasów Jezusa wykopana z dna Jeziora Galilejskiego. Z takiej łodzi Jezus nauczał. Z takiej łodzi Piotr dokonał cudownego połowu

środa, 5 września 2012

Nauczanie Jezusa

Przez dwa dni, dziś trzeci, nie byłem „na blogu”. Zebrało się trochę zaległości.
W poniedziałek 03.09.2012 było wspomnienie św. Grzegorza.

Ewangelia była o nauczaniu Jezusa w Nazarecie i nie przyjęciu Go. Trudno być prorokiem we własnej ojczyźnie. Wielu tego doświadczało i doświadcza do dziś. Wystarczy wspomnieć Ojca Świętego Benedykta XVI, którego w Niemczech niezbyt chętnie słuchają. Jezus mówi swoim ziomkom pewną, gorzką dla nich prawdę, że są niedowiarkami. Przywołując przykłady z czasów Eliasza i Elizeusza, wskazuje na perspektywę odrzucenia Izraela, który nie rozpoznaje proroków, nie rozpozna Mesjasza a natomiast poganie przyjmą Go z wdzięcznością. Gdy ziomkowie chcą Go zabić, przechodzi między nimi, a oni w swojej zapalczywości nie są wstanie nic Mu uczynić. Nasuwa się skojarzenie z dzisiejszą rzeczywistością. Bywa, że jesteśmy bardzo mocno pewni siebie, swojej „wiary”, swojego katolicyzmu, a jednak gdy przychodzi co do czego wybieramy przemoc, wybieramy Barabasza a nie Jezusa.

We wtorek 04.09.2012 dzień powszedni.
Ewangelia o nauczaniu w synagodze w Kafarnaum i wyrzuceniu ducha nieczystego z opętanego. Interesujące może być to, że to właśnie złe duchy rozpoznają w Jezusie Mesjasza, Syna Bożego, a on zabrania im mówić. Dlaczego? Jezus chce być rozpoznanym przez naszą wiarę, mamy poprzez działanie Jezusa w naszej historii, rozpoznać w Nim Zbawiciela. Jezus chce uniknąć sensacji, nie chce aby widziano w nim Mesjasza na miarę wyobrażeń sobie współczesnych, jako zwycięskiego Króla, w rodzaju Dawida, tylko znacznie potężniejszego. Tego uczy nas poprzez swój Krzyż.

Dziś środa 05.09.2012 też dzień powszedni, choć także wspominamy (nieobowiązkowo) bł. Matkę Teresę z Kalkuty.

Dziś Ewangelii ciąg dalszy. Po nauczaniu w synagodze, w wieczór szabatowy, Jezus udaje się do domu Szymona, gdzie leży chora teściowa gospodarza. Szymon jakby nieśmiało, ale jednak prosi za nią i Jezus rozkazuje gorączce by opuściła chorą. Dwie sprawy z tum kojarzą mi się współcześnie. Po pierwsze mamy wzajemnie się wspierać, polecać czyjeś problemy Jezusowi, nie patrzeć tylko na własne interesy ale trochę dale, kto obok mnie potrzebuje mojej uwagi, mojego wsparcia. A po drugie, że Jezus zawsze w takim wypadku pochyla się nad naszymi biedami aby nas uleczyć, jednak nie tyle abyśmy zdrowi byli. Uleczenie przez Jezusa ma nas pobudzić do działania. Jezus sam zawsze jest w drodze, w działaniu i tego samego wymaga od nas, do takiej postawy nas uzdalnia. Ważne jest przy tym, że Jego nie można sobie zawłaszczyć, zatrzymać tylko dla siebie. Uleczeni mamy działać, a On idzie dalej wskazując nam drogę. Bo na to wyszedł.

niedziela, 2 września 2012

Kto nas zbawia?


Dziś 22 niedziela zwykła roku B, a ponieważ jest to początek roku szkolnego, biskupi wystosowali list pasterski w sprawie wychowania. Pewnie można go znaleźć na oficjalnych stronach KEP, tam należy go szukać. Odczytałem ten list, ale ponieważ dzisiejsze słowo wydało mi się ważne, na koniec dorzuciłem parę zdań.
Po pierwsze w lekcji z Powtórzonego Prawa uderzające jest zdanie: „Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy waszego Pana Boga, które na was nakładam”. Mojżesz mówi w imieniu Boga, nie Mojżesz bowiem jest autorem Prawa, ale sam Bóg, chociaż później mowa jest o Prawie Mojżeszowym. Krótko mówiąc, skoro to jest Prawo Boże, nie należy przy nim manipulować. Niestety to zdarza się dziś często i to w sensie makro, kiedy prawo stanowione przez władze rozmija się ze Prawem Bożym, a także w skali bardziej mikro, kiedy widząc swoją bezradność w wypełnianiu Bożych przykazań próbujemy je jakby obłaskawić, przykrawając na swoją miarę, do swoich możliwości.
Pomaga nam tu inne zdanie z drugiej lekcji z listu św. Jakuba. „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie”. Słowo Boże, Jego Prawo nie jest nam dane tylko dla naszego karmienia się intelektualnie. Zawsze zaprasza nas aby to Słowo wypełnić, aby po prostu żyć tym słowem, przestrzegać go. Zawsze mamy być świadkami, szczególnie wobec naszych dzieci, tylko w ten sposób można im cośkolwiek przekazać.
Ewangelia mówi o czystości rytualnej, którą w rozpaczliwy sposób próbowali zachować faryzeusze za czasów Jezusa. Zarzucali natomiast Jezusowi i Jego uczniom, lekceważenie tych tradycji. Jezus wielokrotnie próbuje ich przekonać, że od litery Prawa ważniejszy jest Jego Duch. Tak jest i tym razem. Mówi Jezus: „Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić nieczystym, lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym” i dodaje jakie to świństwa rodzą się w sercu człowieka. Taka jest właśnie prawda o nas. Żaden demon nie ma do nas przystępu jeśli mu nie otworzymy drzwi naszego serca. Aby mógł wejść w nasze wnętrze, musimy na to pozwolić. Ma to jeszcze jeden wydźwięk. Często myślimy, że gdyby otaczający nas świat był inny, gdyby były inne struktury, wówczas bylibyśmy szczęśliwi. Sądzimy, że to charakter współmałżonka nas unieszczęśliwia, albo właściciel fabryki w której pracujemy nas okrada i że gdyby to zmienić, byłoby o wiele lepiej. A to nieprawda. Jezus dziś do nas mówi, że tak naprawdę tym co nas unieszczęśliwia jest nasze nienawrócone serce.
I to by było na tyle!!!
A komentarzem do tych rozważań niech bądą dwa obrazy przedstawiające Trójcę Świętą, naszego jedynego Zakonodawcę, jedynego Zbawcę, jedynego Parakleta.

sobota, 1 września 2012

Jak to z talentami było?

Dziś wspomnienie bł. Bronisławy

Drugie życie bł. Bronisławy
ks. Tomasz Jaklewicz
Niektórzy święci i błogosławieni mają bogatszy życiorys pośmiertny niż ten pierwszy, opisujący ich życie doczesne. Tak właśnie jest z bł. Bronisławą.
Niewiele znamy faktów z jej życia. Urodziła się ok. 1200 r. w Kamieniu na Opolszczyźnie w zamożnej rodzinie Odrowążów. Jej kuzynami byli św. Jacek i bł. Czesław. Bronisława jako szesnastolatka wstąpiła do klasztoru norbertanek na Zwierzyńcu w Krakowie. W młodym wieku została przełożoną. Podejmowała umartwienia, służyła chorym, karmiła głodnych. Miała ponoć dar modlitwy mistycznej. W chwili śmierci św. Jacka miała widzenie chwały, jakiej dostąpił jej kuzyn w niebie.
Życie Bronisławy przypadło na niespokojny czas. W 1241 r. na Kraków najechali Tatarzy. Siostry ukryły się wówczas wśród skał, które dotąd noszą nazwę Skał Panieńskich. Klasztor splądrowano i spalono. Żywoty Bronisławy akcentują jej wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej. W trudnych chwilach modliła się na wzgórzu Sikornik. Legenda mówi o widzeniu Chrystusa, który jej obiecał: „Bronisławo, krzyż Mój jest twoim, lecz i chwała Moja będzie twoją”. Zmarła 29 sierpnia 1259 r. na Sikorniku.
Grób Bronisławy odnaleziono dopiero w 1604 r. Podczas remontu klasztornego kościoła znaleziono pęknięcie w murze, a w nim skrzynkę z kośćmi. Nie było wprawdzie żadnego napisu, ale domyślono się, że szczątki należą do bł. Bronisławy, którą po śmierci uważano za świętą. Dlatego pochowano ją oddzielnie, a potem w obawie przed Tatarami zamurowano dla zabezpieczenia relikwii. Dopiero kanonizacja św. Jacka (1594) przypomniała postać Bronisławy, a odnalezione relikwie przyczyniły się do odnowienia jej kultu. Trumienkę ukryto po raz drugi w czasie najazdu Szwedów (1655). Znalezione po raz drugi kości Bronisławy w roku 1782 przeniesiono do kościoła, gdzie umieszczono w ścianie nawy południowej. Kult Bronisławy rozwinął się jednak na wzgórzu Sikornik. Postawiona tam kaplica stała się małym sanktuarium, do którego urządzano procesje z kościoła klasztornego. Kiedy w 1707 r. w Krakowie szalała cholera, mieszkańcy Zwierzyńca przypisywali Bronisławie to, że ich dzielnicę ominęła epidemia. Papież Grzegorz XVI zatwierdził kult oddawany Bronisławie 23 sierpnia 1839 r. Kraków obchodził beatyfikację Bronisławy bardzo uroczyście. Z kościoła dominikanów wyruszyła procesja przez miasto aż do kościoła norbertanek. Niesiono w niej trumienkę z relikwiami i osobny relikwiarz z głową Bronisławy. Odtąd kult bł. Bronisławy przeniósł się z Sikornika do samego kościoła Panien Norbertanek, zwłaszcza kiedy Austriacy zburzyli kaplicę na Sikorniku, a nową wystawili w obrębie fortyfikacji, którymi otoczyli kopiec Kościuszki.

Dziś ewangelia o talentach. Można by powiedzieć, że Jezus udziela nam całkiem współczesnej lekcji ekonomii Jak masz jakiś majątek to należy nim obracać aby pomnażać. Nie należy pieniędzy trzymać w pończosze ale w banku.
Ale Pan Jezus mówi nam „Królestwo Noże podobne jest…”, chodzi Mu więc o coś poważniejszego. Niektórzy egzegeci tłumaczą, że owe talenty to różne nasze zdolności, które w ciągu życia należy rozwijać. W jakimś sensie taaak…, ale. No właśnie jest pewne ale. Są bowiem ludzie, którzy nie mogą rozwinąć swoich zdolności nie ze swojej winy. Np. „Janko Muzykant” z nowelki Sienkiewicza. I co z nimi?
Myślę, że najbliższe prawdy będzie rozumienie przez talenty darów Ducha Świętego. Po pierwsze nie wszyscy otrzymują je w równym stopniu. Są to dary, jest to łaska, i Pan Bóg udzielając jednemu więcej a drugiemu mniej nie musi się prze nami tłumaczyć. Panu Bpgu nie chodzi o to aby wszyscy osiągnęli jakiś limit, a bez niego nie ma wstępu do Królestwa. Myślę, że Jemu chodzi o nasze zaangażowanie w pomnażaniu tych łask poprzez naszą aktywność duchową. Przede wszystkim poprzez modlitwę, udział w życiu sakramentalnym i inne działania np. post (asceza) i jałmużna. Zawsze mamy dążyć do tego co w górze, nigdy nie poprzestawać na poziomie zerowym, wyjściowym. Nie wolno nigdy myśleć „otrzymałem ,mniej niż Kowalska, to mogę spocząć na laurach, bo i tak jej nie dorównam.
Zawsze trzeba być czujnym

piątek, 31 sierpnia 2012

Panny mądre i głupie


Dziś przypowieść o pannach mądrych i głupich. Wolę te stare określenia niż współczesne: roztropne i nierozsądne. Jezus w swoich przypowieściach zawsze przywołuje sceny czy obrazy z życia codziennego, znanego Jego słuchaczom, i tylko w niektórych momentach wprowadza swoje modyfikacje, myślę że dobrze przez słuchaczy rozszyfrowywane. Moim zadaniem jest pomóc w tym odczytaniu współcześnie tej przypowieści. Pannami jesteśmy my wszyscy, weselem jest nasze spotkanie, nasze zaślubiny z Jezusem. O co chodzi w jeszcze w tej przypowieści. Opisuje ona zwyczajne wesele w wiosce palestyńskiej. Odbywało się to w ten sposób, że dwie rodziny, Oblubieńca i Oblubienicy spotykały się aby uzgodnić wszystko co miało dotyczyć przyszłości tego małżeństwa. Im ważniejsze były to rodziny tym dłużej takie pertraktacje trwały. Głupota panien, które nie nabrały dosyć oliwy polegała na tym, że nie uważały tego wesela za dostatecznie ważnego, nie przewidziały, że pertraktacje się przedłużą, i nie nabrały dostatecznej ilości oliwy. Czym dla nas jest ta oliwa. W Starym Przymierzu namaszczano kapłanów, królów. Namaszczonym miał być Mesjasz. To imię właśnie to oznacza. Mesjasz miał być namaszczony przez Boga Duchem Świętym. Oliwa jest więc znakiem Ducha Świętego. Jesteśmy podczas przyjmowania sakramentów namaszczani poświęconym olejem, tak przy chrzcie jak i przy bierzmowaniu. Także w sakramencie święceń następuje namaszczenie. Ale i w innych sakramentach przychodzi do nas Duch Święty, także w Sakramencie pojednania, także w Eucharystii, także w małżeństwie.
Jak rozpoznać, czy otrzymaliśmy Ducha Świętego, bo przecież wielu wspomniane sakramenty przyjęło, czy wszyscy mają Ducha. Może się zdarzyć jak tym głupim pannom, że zlekceważymy sobie ważność tych zaślubin i nie zaczerpniemy dosyć oliwy. Skąd to wiemy. Duch Święty przynosi ze sobą owoce i dary. Dlatego można to zweryfikować. Jeśli w twoim życiu widać owoce Ducha, to znaczy, że nie zmarnowałeś otrzymanej łaski, nabrałeś oliwy. A jeśli nie? No cóż, ten brak można nadrobić, trzeba się o oliwę postarać. Głupie panny prosiły te mądrzejsze aby im swojej oliwy użyczyły i spotkały się z odmową. Zawsze było mi żal tych głupich i myślałem co to za mądrość, to czysty egoizm, nieużyte były te mądre panny. I pewnie na weselu pożyczano sobie oliwy gdy komuś zabrakło. W przypowieści mądre mówią głupim co mają zrobić. Idźcie do sprzedających i kupcie. Gdzie można „kupić” tej oliwy Ducha Świętego? Oczywiście w Kościele. To Kościół z ustanowienia Jezusa Oblubieńca jest szafarzem sakramentów, poprzez które jest nam posyłany Duch Święty. Więc jeśli nie ma w tobie postawy nawrócenia, nie widać w Tobie owoców niłości, wiary, łagodności i tp., to powinno cię to wezwać do przemiany życia, bo może się zdarzyć, że się spóźnisz, że nie zdążysz nabrać oliwy na czas i zastaniesz drzwi zamknięte. Tak nawiasem mówiąc, te zamknięte drzwi to kolejna zmiana dokonana przez Jezusa. Normalnie na weselu drzwi do Sali weselnej nie zamykano, cała wioska była zaproszona. Ale tu jest trochę inaczej. Jest czas nawracania się, ale jest to czas ograniczony i jeśli przyjdzie Twoja pora by stanąć przed drzwiami Królestwa, powinieneś mięć w dłoniach palącą się lampę, a ona wymaga oliwy. A więc nawróć się. Nawróć się dziś, nawróć się teraz. Nie odkładaj. Pamiętaj wszystkie panny posnęły, i te mądre i te głupie. To każdemu może się przytrafić. Ale jeśli na czas nabierzesz odpowiedni zapas oliwy, to w odpowiednim momencie Twoja lampa zapłonie odpowiednim blaskiem. Oby tak właśnie się stało.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Czuwajcie

Dziś Ewangelia o zachowaniu czujności. Bo rzeczywiście grozi nam, że możemy zostać okradzeni. Przeciwnik nasz krąży jak lew, patrząc kogo by pożreć. Przeżywamy latem wiele pięknych doświadczeń. Oazy, rekolekcje, pielgrzymki jeśli tylko wymienić te przeżycia duchowe. A przecież i zetknięcie się z naturą, z innym niż codziennym krajobrazem, też bardzo nas ubogaca. Wszystko to kieruje naszą myśl ku Stwórcy tego piękna. To cenne doświadczenia,. Ale nie można na nich poprzestać. Trzeba być czujnym, w ciągłej gotowości na przyjście Jezusa, który chce być z każdym z nas na co dzień, aby gdy przyjdzie pora zabierać się z tego świata, zabrać nas do swojego Królestwa, do swojej Chwały. Nie wystarczy raz na całe życie uwierzyć Bogu. Dzisiejszy psalm wzywa nas aby błogosławić Pana w każdym czasie. A Bóg, który jest wierny, powoła nas do wspólnoty ze swoim Synem.


Trzeba nam czujności aby rozpoznać Jezusa. Najlepiej przy łamaniu chleba, jak ci uczniowie idący do Emaus z obrazu Tintoretta.

środa, 29 sierpnia 2012

Jan Chrzciciel dziś!

Dziś krótko. Wspominamy męczeństwo Jana Chrzciciela! Słowa Ewangelii przedstawia nam dwie postaci. Króla Heroda i Proroka, jego więźnia. Herod mimo, że jest władcą, jest zastraszony i manipulowany. Jest tylko marionetką w rękach swego otoczenia. To bardzo częste i w dzisiejszych czasach w kręgach ludzi władzy. Wspinają się na szczyty, ale potem trudno jest się tam utrzymać. Natomiast Jan Chrzciciel jest do końca wolny. Nawet w obliczu śmierci, odważnie daje świadectwo prawdzie. Bóg dla Heroda jest już tylko abstrakcją, gdy dla Jana jest oparciem i siłą; ucieczką i wybawieniem. W paradoksalny sposób oddając życie za Prawdę, oddaje je za Jezusa, który JEST PRAWDĄ! Jakoś przypomina to św. Maksymiliana Marię wspominanego przed dwoma tygodniami. W obliczy upodlenia, wybierając śmierć, okazał się właśnie w pełni wolny. Jak Jan.
Przytaczam mój stary wiersz na ten temat
Jan Chrzciciel dziś!
Nie wolno ci mieć twego brata żony;
Tak Herodowi Chrzciciel prorokował.
Skończyło się to dla niego marnie;
Jan bowiem z Herodiadą mocno zadarł.

Król Herod ucztą czcił swe urodziny,
Pijany winem, rządzą, do Salome;
„Dam wszystko, czego zechcesz”, obiecuje;
„Mego królestwa weź nawet połowę”.

Dziewczyna szybko zaraz matkę pyta,
mściwa królowa w lot okazję chwyta:
„Głowę Chrzciciela niech ci dadzą w darze”!
Rozkaz pada! Kat ścina! Głowa spada!

Cóż dziś powiedzieć mojej córce mogę;
Chrzcicielowego, czy starczy mi kurażu?
„Nie wolno Ci mieć twojej siostry męża!
Odpuścić musisz sobie go, kochana”.

„Dziś czasy się zmieniły, tatku drogi.
Któż patrzy jeszcze dziś na więzy stuły?
Teraz się w życiu liczy pieniądz, sukces;
Poza tym, my naprawdę się kochamy”.

Córeczko moja ukochana, chciałbym
Ci nieba wprost przychylić, acz prawdy Bożej
Nie jestem zdolny zmienić. Mogę za to
Dać moje słowo. Jest Zmartwychwstanie!

Chrystus na Krzyżu oddał życie za nas,
by nam najgorsze wybaczyć przewiny!
Potem swą mocą zmartwychpowstał z grobu,
byśmy w wolności życiem się cieszyli.
Warszawa, 29 sierpnia 2006


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Biada wam faryzeuszom!!!

Św. Monika
wdowa, patronka matek

Św. Monika, urodzona w Tagaście, w Północnej Afryce, około roku 330, poślubiła poganina o gwałtownym charakterze, którego u schyłku jego życia pozyskała dla wiary chrześcijańskiej swoją łagodnością i cierpliwością. Odtąd główną jej troską stało się nawrócenie syna Augustyna, który uległ wpływom heretyków i prowadził grzeszne życie. Swoimi łzami i modlitwami wyprosiła nawrócenie syna, który z czasem został biskupem i jednym z wielkich doktorów Kościoła. Św. Monika dożyła jego chrztu i wkrótce potem umarła w Ostii w 387 roku. Jest wzorem żony i matki chrześcijańskiej, która troszczy się również o dobro duchowe rodziny.
A oto co syn pisał o matce:
Z księgi Wyznań św. Augustyna, biskupa (księga 9, 10-11)
Gdy zbliżał się dzień, w którym miała odejść z tego świata, dzień, który Ty znałeś, my zaś nie znaliśmy, zdarzyło się - jak sądzę - dzięki niezbadanym Twym wyrokom, że znajdowaliśmy się razem, wsparci o okno wychodzące na ogród domu, w którym
zamieszkaliśmy. Było to blisko Ostii, gdzie z dala od zgiełku, po trudach długiej drogi, nabieraliśmy sił do podróży morskiej. Rozmawialiśmy ze sobą z ogromną serdecznością i "zapominając o tym, co przeszłe, i kierując się ku przyszłości", zastanawialiśmy się w świetle Prawdy, którą Ty jesteś, na czym polega życie świętych, to życie, którego "oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło". Chłonęliśmy sercem niebiańskie strumienie wypływające z Twojego źródła, ze źródła życia, które jest w Tobie.
Mówiłem o tych sprawach, chociaż nie w ten sposób i nie tymi dokładnie słowami, ale, o Panie, Ty wiesz, że w owym dniu, gdy tak rozmawialiśmy, a w miarę wypowiadanych słów świat wraz ze wszystkimi przyjemnościami tracił dla nas znaczenie, powiedziała: "Mój synu, co do mnie, to żadna rzecz nie cieszy mnie na tym świecie. Co tu jeszcze czynię i po co jestem, nie wiem. Niczego już nie spodziewam się na tym świecie. To jedno zatrzymywało mnie dotąd, że chciałam, zanim umrę, widzieć cię chrześcijaninem katolikiem. Bóg szczodrzej mnie obdarował, bo zobaczyłam, że wzgardziwszy powabami świata, stałeś się Jego sługą. Na cóż więc jestem jeszcze tutaj?"
Nie przypominam sobie dokładnie, co jej odpowiedziałem. Tymczasem po pięciu dniach, albo może trochę więcej, leżała w gorączce. Kiedy chorowała, zdarzyło się któregoś dnia, że straciła przytomność i nie rozpoznawała obecnych. Przybiegliśmy, ale szybko odzyskała świadomość, popatrzyła na stojącego obok brata i mnie i powiedziała do nas, jakby zapytując: "Gdzie byłam?"
Potem spoglądając na nas zasmuconych, powiedziała: "Tutaj pochowacie swoją matkę". W milczeniu powstrzymywałem łzy. Mój brat powiedział parę słów wyrażając pragnienie, aby nie umarła na obczyźnie, ale wśród swoich. Usłyszawszy to, zaniepokoiła się, i karcąc wzrokiem za takie myśli powiedziała patrząc na mnie: "Posłuchaj, co mówi". A potem do nas obydwóch: "Ciało złóżcie gdziekolwiek; z tym się nie kłopoczcie; o jedno tylko proszę, abyście wszędzie, gdzie będziecie, pamiętali o mnie przy ołtarzu Pańskim". Wymówiwszy z trudem te słowa, zamilkła. Choroba zaś postępowała wzmagając cierpienia.

Liturgia Słowa
PIERWSZE CZYTANIE 2 Tes 1,1-5.11b-12
Dziękczynienie za wytrwanie Tesaloniczan w wierze
Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu naszym i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa.
Bracia, zawsze winniśmy za was Bogu dziękować, co jest rzeczą słuszną, bo wiara wasza bardzo wzrasta, a miłość wzajemna u każdego z was obfituje, i to tak, że my sami w Kościołach Bożych chlubimy się wami z powodu waszej cierpliwości i wiary we wszystkich waszych prześladowaniach i uciskach, które znosicie. Są one zapowiedzią sprawiedliwości sądu Boga, celem jego jest uznanie was za godnych królestwa Bożego, za które też cierpicie. Oby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania, oby z pomocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary. Aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, a wy w Nim, za łaską Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa.


PSALM RESPONSORYJNY Ps 96,1-2.3.4-5
Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.
Śpiewajcie Panu pieśń nową,
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię,
każdego dnia głoście Jego zbawienie.

Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.
Głoście Jego chwałę
wśród wszystkich narodów,
rozgłaszajcie cuda
pośród wszystkich ludów.

Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.
Wielki jest Pan, godzien wszelkiej chwały,
budzi trwogę najwyższą, większą niż inni bogowie.
Bo wszyscy bogowie pogan są tylko ułudą,
Pan zaś stworzył niebiosa.

Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Alleluja, alleluja, alleluja
Moje owce słuchają mojego głosu.
Ja znam je, a one idą za Mną.

Alleluja, alleluja, alleluja

EWANGELIA Mt 23,1.13-22
Zaślepienie faryzeuszów
Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: «Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą». Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: «Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą». Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A
kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada”.

Żyjemy w czasach, kiedy otaczająca nas rzeczywistość skłania do pesymizmu, narzekań i rezygnacji. Dotyczy to tak spraw natury publicznej w skali kraju czy kontynentu i świata jak również spraw codziennego życia, w rodzinie, w sąsiedztwie, w pracy. Mówimy, że wiatr zawsze sypie nam piaskiem w oczy, a tramwaj zawsze ucieka nam z przystanku. Historia św. Moniki przekonuje nas, że można żyć inaczej. Dzięki swej wierze, cierpliwości i nieustępliwej modlitwie, wyjednała u Boga nawrócenie męża poganina, a następnie swego syna Augustyna, który z grzesznika i heretyka stał się wielkim świętym i Ojcem Kościoła. Trzeba nam naśladować postawę św. Moniki aby nie popaść w faryzeizm o którym mowa w dzisiejszej Ewangelii. A takie niebezpieczeństwo formalizmu, sądzenia innych grozi nam niewątpliwie. A wtedy biada nam.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn.

Dwudziesta pierwsza Niedziela zwykła.
Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej – Uroczystość.

PIERWSZE CZYTANIE (Prz 8,22-35)
Maryja stolicą mądrości
Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, przed swymi czynami, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała. Jestem zrodzona, gdy jeszcze bezmiar wód nie istniał ani źródła, co wody tryskają, i zanim góry stanęły. Poczęta jestem przed pagórkami, nim ziemię i pola uczynił, początek pyłu na ziemi. Gdy niebo umacniał, z Nim byłam, gdy kreślił sklepienie nad bezmiarem wód, gdy w górze utwierdzał obłoki, gdy źródła wielkiej otchłani umacniał, gdy morzu stawiał granice, by wody z brzegów nie wyszły, gdy kreślił fundamenty pod ziemię. Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich. Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń moich nie odrzucajcie. Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 48,2-3.9-11.13-15)
Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.
Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały *
w mieście naszego Boga.
Święta Jego góra, wspaniałe wzniesienie, *
radością jest całej ziemi.

Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.
Cośmy słyszeli, to zobaczyliśmy *
w mieście Pana Zastępów,
w mieście naszego Boga; *
Bóg je umacnia na wieki.

Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.
Rozważamy, Boże, Twoją łaskawość *
we wnętrzu Twojej świątyni.
Jak imię Twe, Boże, tak i chwała Twoja +
sięga po krańce ziemi. *
Prawica Twoja pełna jest sprawiedliwości.

Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.
Obejdźcie dokoła Syjon, *
policzcie jego wieże.
By powiedzieć przyszłym pokoleniom, *
że Bóg jest naszym Bogiem na wieki.

Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.

DRUGIE CZYTANIE (Ga 4,4-7)
Bóg zesłał swojego Syna zrodzonego z niewiasty
Bracia: Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Łk 1,28)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą,
błogosławionaś Ty między niewiastami.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 2,1-11)
Wesele w Kanie Galilejskiej
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”. Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.


W kolekcie dzisiejszej Uroczystości modlimy się następującymi słowami: „abyśmy na ziemi z zapałem walczyli w obronie wiary, a w niebie wysławiali Twoje (Boga) zwycięstwo. Trzeba sobie postawić pytanie, jak należy w dzisiejszych czasach walczyć w obronie wiary i to jeszcze w sposób abyśmy w niebie mogli wyznać, że to Bóg zwyciężył. Pytanie to jest w dzisiejszych czasach bardzo aktualne, Dziś gdy wiara, Bóg, Kościół, chrześcijanie są ze wszystkich stron atakowani, wyśmiewani, dezawuowani, wręcz prześladowani. Doświadczamy tego także w naszym kraju. Maryja Częstochowska pomaga nam znaleźć drogę, wskazując na swego Syna Jezusa, mówiąc w dzisiejszej Ewangelii: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. My mamy zawsze ochotę walczyć czysto po ludzku, może jak mówi poeta: „gwałt niech się gwałtem odciska”, dalecy jesteśmy od propozycji Jezusa, by nastawiać drugi policzek. Walcząc jednak tylko po ludzku, ryzykujemy, że będziemy okazywać innym swoją wyższość, która odpycha od wiary. Tylko wpatrując się w Jezusa, słuchając Jego Słowa, ucząc się działania Jego metodami, możemy skutecznie dojść do zwycięstwa wiary, najpierw w sobie, a potem w innych.
W dzisiejszych czytaniach można dostrzec pewien paradoks. Z jednej strony Maryja mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, co było zawsze, także i teraz, losem niewolników i służących. A równocześnie św. Paweł w liście do Galatów zapewnia nas: „nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem”. Jest to możliwe, ponieważ służba Boża nie zniewala, ale pozwala na życie w wolności dziecka Bożego. Najlepiej można to zaobserwować na przykładzie Maryi. W ostatnią środę przeżywaliśmy wspomnienie NMP Królowej, kiedy czytana była Ewangelia o Zwiastowaniu. Maryja mówi: „ Oto ja służebnica pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” Dobrowolnie wybrała pełną zależność od woli Bożej, a to w żaden sposób nie odebrało Jej pełnej wolności. Ciekawe, że nas paraliżuje strach, że jeżeli poddamy się woli Bożej, to Bóg zarząda od nas niewiadomo czego, coś ważnego stracimy w naszym życiu, nie zrealizujemy się w pełni jako ludzie. Bardzo to przypomina sytuację niewiasty pod drzewem w raju, gdy posłuchała diabelskiej katechezy, będziecie jak Bóg, znali dobro i zło”, sami chcemy decydować co jest dla nas dobre.
Tymczasem Maryja paradoksalnie cały czas pozostaje wolną. Tamta deklaracja nie odebrała Jej wolności. Była wolna w Kanie Galilejskiej, gdy wydawała dyspozycję sługom, mimo że Jezus pozornie Jej odmówił. Była wolna idąc za głosem matczynego serca na Kalwarię, pod Krzyż. Dzisiaj wyniesiona do chwały nieba pokazuje nam wszystkim, że właśnie służąc Bogu – królujemy.
O Jasnej Górze mówimy, że to szczególne miejsce, gdzie zawsze czuliśmy się wolni. Tam u stóp Jasnogórskiej Pani, odnajdowaliśmy swoją tożsamość. Dziś w Jej święto prośmy o to, by zrozumieć, że nie w realizowaniu swoich pomysłów, swojej woli, ale w posłuszeństwie Bogu i czynieniu dobra umacnia się ludzka wolność. A wtedy i w obecnych czasach Jezus przemieni wodę naszego smutku w radość wina płynącą z Jego Zmartwychwstania.

sobota, 25 sierpnia 2012

Kto się wywyższa, będzie poniżony

PIERWSZE CZYTANIE (Ez 43,1-7a)
Chwała Boża wraca do świątyni
Anioł poprowadził mię ku bramie, która skierowana jest na wschód. I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały. Było to widzenie równe temu, które oglądałem wtedy, gdy przyszedł, by zniszczyć miasto, widzenie równe temu, które oglądałem nad rzeką Kebar. I upadłem na twarz. A chwała Pana weszła do świątyni przez bramę, która skierowana była ku wschodowi. Wtedy uniósł mię duch i zaniósł mię do wewnętrznego dziedzińca. A oto świątynia pełna była chwały Pana. I usłyszałem, jak ktoś mówił do mnie od strony świątyni, podczas gdy ów mąż stał jeszcze przy mnie. Rzekł do mnie: „Synu człowieczy, to jest miejsce tronu mojego, miejsce podstawy dla mych stóp, gdzie chcę na wieki mieszkać pośród Izraelitów”.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 85,9ab-10.11-12.13-14)


Refren: Na ziemi naszej Bóg zamieszka w chwale.
Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg: *
oto ogłasza pokój ludowi i świętym swoim.
Zaprawdę bliskie jest Jego zbawienie+
dla tych, którzy się Jego boją *
i chwała zamieszka w naszej ziemi.

Refren: Na ziemi naszej Bóg zamieszka w chwale.
Łaska i wierność spotykają się ze sobą, *
ucałują się sprawiedliwość i pokój.
Wierność z ziemi wyrośnie, *
a sprawiedliwość spojrzy z nieba.
Refren: Na ziemi naszej Bóg zamieszka w chwale.
Pan sam obdarzy szczęściem, *
a nasza ziemia wyda swój owoc.
Przed Nim będzie kroczyć sprawiedliwość, *
a śladami Jego kroków zbawienie.

Refren: Na ziemi naszej Bóg zamieszka w chwale.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 13,9a)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Jeden jest ojciec wasz w niebie
i jeden jest wasz Nauczyciel, Chrystus.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mt 23,1-12)
Kto się wywyższa, będzie poniżony
Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynku i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą.
Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.


W dniu dzisiejszym nie odprawiałem Eucharystii z dnia, czytania daję dla porządku, by po prostu ich komuś nie brakowało. Dziś pełniłem inną posługę. Pobłogosławiłem trzy pary zawierające w naszym kościele sakramentalne małżeństwo. Wybaczcie więc.
A ilustracja? To reprodukcja obrazu Tintoretto, „Jezus przed Piłatem”. Właśnie w ten sposób Jezus pokazał każdemu z nas w jaki sposób mamy się uniżać. Tak i tylko tak!!!

Piątek. 24.08.2012-Święto św. Bartłomieja Apostoła

Wczoraj w piątek, zabałaganiłem i nie zamieściłem czytań, ani komentarza. A myślę,że warto nawet z opóźnieniem.
Święto św. Bartłomieja Apostoła.

PIERWSZE CZYTANIE (Ap 21,9b-14)
Kościół zbudowany na fundamencie Apostołów
Anioł tak się do mnie odezwał: „Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka”.
I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu. Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela. Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy.
A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu apostołów Baranka.


PSALM RESPONSORYJNY (Ps 145,10-11.12-13ab.17-18)
Refren: Niech wierni Twoi sławią Twe królestwo.
Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła *
i niech Cię błogosławią Twoi święci.
Niech mówią o chwale Twojego królestwa *
i niech głoszą Twoją potęgę
.
Refren: Niech wierni Twoi sławią Twe królestwo.
Aby synom ludzkim oznajmić Twoją potęgę *
i wspaniałość chwały Twojego królestwa.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, *
przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.

Refren: Niech wierni Twoi sławią Twe królestwo.
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach *
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, *
wszystkich wzywających Go szczerze.

Refren: Niech wierni Twoi sławią Twe królestwo.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 1,49b)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Nauczycielu, Ty jesteś Synem Bożym,
Ty jesteś Królem Izraela.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 1,45-51)
Prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu
Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Rzekł do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”. Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?” Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!” Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.
Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.


Myślę, że Apostoł Jan był zauroczony wizją nowej Jerozolimy, do tego stopnia, że wręcz nie potrafił dokładnie oddać Jej piękna. Opis jest bowiem w sumie oszczędny. Sami patrząc na to jakim się przed nami objawia Kościół, czyli właśnie Nowa Jerozolima, nie widzimy Jego piękna. Łatwiej jest nam dostrzec różne rysy i plamy. Brud i plamy zawsze są bardziej widoczne, a przecież Kościół jest piękny, pięknem Baranka, który świeci jak lampa. A wszystko na fundamencie Apostołów. Dlaczego właśnie w ten sposób Jezus zaplanował swój kościół. Może dlatego aby właśnie Boże piękno bardziej uwydatnić.
Jednym z dwunastu, był dzisiejszy bohater dnia Natanael, przez Ewangelistów synoptycznych nazywany Bartłomiejem. Pochodził z Kany Galilejskiej, zapyziałej dziury wcale nie lepszej od Nazaretu. A jednak, gdy przyjaciel Filip, informuje go „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”, wyłazi z Natanaela, jakby poczucie wyższości. „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” Ale w końcu pozwala się do Jezusa doprowadzić. Często sami jesteśmy w podobnej sytuacji. Ktoś zaczyna nam mówić o swoim nawróceniu, o odkryciu w swoim życiu Jezusa, o spotkaniu z Nim. Jakże często, odpowiadamy niedowierzaniem, nie chcąc uznać czyjegoś świadectwa. Dobrze jeśli wtedy usłyszymy, choć i zobacz. Bo rzeczywiście aby doświadczyć spotkania z Jezusem, trzeba nam pozwolić na spotkanie z Nim. Jezus spotykając Natanaela, jakby go chwali: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”, Jezus nas zna, wie o nas wszystko i potrafi docenić nawet mały nasz krok w Jego kierunku. Natanael pyta skąd mnie znasz? I w tym miejscu pada trochę tajemnicza odpowiedź, „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Trudno powiedzieć o czym mówi Jezus. Ale w tym momencie dla nas ważne są dwie sprawy. Jezus zna nas, wie o nas wszystko, dotyka swoją łaską nim jeszcze ktoś nam o Nim coś powie. A po drugie, cóż, drzewo o którym mówi Jezus, drzewo figowe, może mieć konotacje z drzewem w raju, pod którym niewiasta posłuchała diabła i weszła w sytuację grzechu. Być może, Jan jest tu nad wyraz dyskretny, Jezus w delikatny sposób nawiązuje do jakiejś trudnej, może grzesznej sytuacji Natanaela. Nie można tago ani potwierdzić ani wykluczyć, ale Jan jest autorem, który wszystko co zapisuje w swojej Ewangelii, zawsze robi w konkretnym celu. W każdym razie dwa zdania Jezusa: Oto prawdziwy Izraelita …, oraz widziałem cię …, powodują, że Natanael rozpoznaje w tym Rabbim, Mesjasza, Syna Bożego, obiecanego Króla Izraela. Pytanie do nas, czy my w podobny sposób potrafimy dostrzec przychodzącego do nas Jezusa, przychodzącego w drugim człowieku.

czwartek, 23 sierpnia 2012

WSPÓLNE PRZESŁANIE DO NARODÓW POLSKI I ROSJI

Ponieważ to przesłanie budzi wśród wszystkich wiele emocji, zamieszczam jego tekst w pełnej formie. Uważam, że jest to na dzisiejsze czasy dobry krok w dobrym kierunku. Oczywiście rozumiem emocje jakie budzi. Rachunek krzywd jest po prostu duży, ale nikt nikomu nie każe o tym zapominać. Chodzi przede wszystkim o odpowiedź na pytanie, czy jesteśmy jeszcze uczniami Jezusa Chrystusa, czy może już nie? Nie odnoszę się do odczytanych komentarzy do tego wydarzenia i tego dokumentu, choć powiem, że mi nieco wstyd za tych wszystkich, którzy poza rynsztokowym bluzgiem nie umieją nic z siebie wyksztusić. Przypomina to nagonkę gomułkowskiego aparatu propagandowego, po Liście biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1065r. A przecież dziś po blisko 50 laty, widać, że przyniósł wiele dobrego. Mam wiele zaufania do Bożej Opatrzności, że skoro swoją łaską doprowadziła do sformułowania tego tekstu, to możemy oczekiwać wielu pięknych wydarzeń w przyszłości.

WSPÓLNE PRZESŁANIE DO NARODÓW POLSKI I ROSJI

Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski Arcybiskupa Józefa Michalika, Metropolity Przemyskiego

i

Zwierzchnika Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchy Moskiewskiego i Całej Rusi Cyryla

"W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat,nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania" (2 Kor 5,19)

W poczuciu odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość naszych Kościołów i narodów oraz kierując się pasterską troską, w imieniu Kościoła Katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, zwracamy się ze słowem pojednania do wiernych naszych Kościołów, do naszych narodów i do wszystkich ludzi dobrej woli. Wyznając prawdę, że "Jezus Chrystus jest naszym pokojem i pojednaniem" (por. Ef 2,14; Rz 5,11), i mając świadomość powołania powierzonego nam w duchu Chrystusowej Ewangelii, pragniemy wnieść swój wkład w dzieło zbliżenia naszych Kościołów i pojednania naszych narodów.

1. Dialog i pojednanie

Nasze bratnie narody łączy nie tylko wielowiekowe sąsiedztwo, ale także bogate chrześcijańskie dziedzictwo Wschodu i Zachodu. Świadomi tej długiej wspólnoty dziejów i tradycji wyrastającej z Ewangelii Chrystusa, która wywarła decydujący wpływ na tożsamość, duchowe oblicze i kulturę naszych narodów, a także całej Europy, wkraczamy na drogę szczerego dialogu w nadziei, że przyczyni się on do uleczenia ran przeszłości, pozwoli przezwyciężyć wzajemne uprzedzenia i nieporozumienia oraz umocni nas w dążeniu do pojednania.

Grzech, który jest głównym źródłem wszelkich podziałów, ludzka ułomność, indywidualny i zbiorowy egoizm, a także naciski polityczne, doprowadzały do wzajemnej obcości, jawnej wrogości, a nawet do walki między naszymi narodami. W następstwie podobnych okoliczności doszło wcześniej do rozpadu pierwotnej jedności chrześcijańskiej. Podziały i rozłam, sprzeczne z wolą Chrystusa, stały się wielkim zgorszeniem, dlatego też podejmujemy nowe wysiłki, które mają zbliżyć nasze Kościoły i narody oraz uczynić nas bardziej wiarygodnymi świadkami Ewangelii wobec współczesnego świata.

Po II wojnie światowej i bolesnych doświadczeniach ateizmu, który narzucono naszym narodom, wchodzimy dzisiaj na drogę duchowej i materialnej odnowy. Jeśli ma być ona trwała musi przede wszystkim dokonać się odnowa człowieka, a przez człowieka odnowa relacji między Kościołami i narodami.

Drogą ku takiej odnowie jest braterski dialog. Ma on dopomóc w lepszym poznaniu się, odbudowaniu wzajemnego zaufania i w taki sposób doprowadzić do pojednania. Pojednanie zaś zakłada również gotowość do przebaczenia doznanych krzywd i niesprawiedliwości. Zobowiązuje nas do tego modlitwa: "Ojcze nasz (...) odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".

Apelujemy do naszych wiernych, aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem. Jesteśmy przekonani, że jest to pierwszy i najważniejszy krok do odbudowania wzajemnego zaufania, bez którego nie ma trwałej ludzkiej wspólnoty ani pełnego pojednania.

Przebaczenie nie oznacza oczywiście zapomnienia. Pamięć stanowi bowiem istotną część naszej tożsamości. Jesteśmy ją także winni ofiarom przeszłości, które zostały zamęczone i oddały swoje życie za wierność Bogu i ziemskiej ojczyźnie. Przebaczyć oznacza jednak wyrzec się zemsty i nienawiści, uczestniczyć w budowaniu zgody i braterstwa pomiędzy ludźmi, naszymi narodami i krajami, co stanowi podstawę pokojowej przyszłości.

2. Przeszłość w perspektywie przyszłości

Tragiczne doświadczenia XX wieku dotknęły w większym lub mniejszym stopniu wszystkie kraje i narody Europy. Zostały nimi boleśnie doświadczone nasze kraje, narody i Kościoły. Naród polski i rosyjski łączy doświadczenie II wojny światowej i okres represji wywołanych przez reżimy totalitarne. Reżimy te, kierując się ideologią ateistyczną, walczyły z wszelkimi formami religijności i prowadziły szczególnie okrutną wojnę z chrześcijaństwem i naszymi Kościołami. Ofiarę poniosły miliony niewinnych ludzi, o czym przypominają niezliczone miejsca kaźni i mogiły znajdujące się na polskiej i rosyjskiej ziemi.

Wydarzenia naszej wspólnej, często trudnej i tragicznej historii, rodzą niekiedy wzajemne pretensje i oskarżenia, które nie pozwalają zagoić się dawnym ranom.

Obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów. Z uznaniem przyjmujemy działania kompetentnych komisji i zespołów w naszych krajach. Wyrażamy przekonanie, że ich wysiłki pozwolą poznać niezakłamaną prawdę historyczną, dopomogą w wyjaśnieniu wątpliwości i przyczynią się do przezwyciężenia negatywnych stereotypów. Wyrażamy przekonanie, że trwałe pojednanie jako fundament pokojowej przyszłości, może się dokonać jedynie w oparciu o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości.

Apelujemy do wszystkich, którzy pragną dobra, trwałego pokoju oraz szczęśliwej przyszłości: do polityków, działaczy społecznych, ludzi nauki, kultury i sztuki, wierzących i niewierzących, do przedstawicieli Kościołów – stale podejmujcie wysiłki na rzecz rozwijania dialogu, wspierajcie to, co umożliwia odbudowanie wzajemnego zaufania i zbliża ludzi do siebie oraz pozwala budować wolną od przemocy i wojen pokojową przyszłość naszych krajów i narodów.

3. Wspólnie wobec nowych wyzwań

W wyniku politycznych i społecznych przemian, pod koniec XX wieku nasze Kościoły uzyskały możliwość pełnienia swojej misji ewangelizacyjnej, a zatem także kształtowania naszych społeczeństw w oparciu o tradycyjne wartości chrześcijańskie. Chrześcijaństwo wniosło w minionych dziejach ogromny wkład w formowanie duchowego oblicza i kultury naszych narodów. Dążymy także dziś, w dobie indyferentyzmu religijnego oraz postępującej sekularyzacji, do podjęcia wszelkich starań, aby życie społeczne i kultura naszych narodów nie zostały pozbawione podstawowych wartości moralnych, bez których nie ma trwałej pokojowej przyszłości.

Pierwszym i najważniejszym zadaniem Kościoła po wszystkie czasy pozostaje nadal głoszenie Ewangelii Chrystusa. Wszyscy chrześcijanie, nie tylko duchowni, ale i wierni świeccy są powołani, by głosić Ewangelię Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa oraz nieść Dobrą Nowinę słowem i świadectwem własnego życia, zarówno w wymiarze prywatnym, rodzinnym, jak i społecznym.

Uznajemy autonomię władzy świeckiej i kościelnej, lecz opowiadamy się także za współpracą w dziedzinie troski o rodzinę, wychowania, ładu społecznego i innych kwestii ważnych dla dobra społeczeństwa. Chcemy umacniać tolerancję, a przede wszystkim bronić fundamentalnych swobód na czele z wolnością religijną oraz bronić prawa do obecności religii w życiu publicznym.

Dzisiaj nasze narody stanęły wobec nowych wyzwań. Pod pretekstem zachowania zasady świeckości lub obrony wolności kwestionuje się podstawowe zasady moralne oparte na Dekalogu. Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne.

Nierzadko spotykamy się też z przejawami wrogości wobec Chrystusa, Jego Ewangelii i Krzyża, a także z próbami wykluczenia Kościoła z życia publicznego. Fałszywie rozumiana świeckość przybiera formę fundamentalizmu i w rzeczywistości jest jedną z odmian ateizmu.

Wzywamy wszystkich do poszanowania niezbywalnej godności każdego człowieka stworzonego na "obraz i podobieństwo Boga" (Rdz 1,27). W imię przyszłości naszych narodów opowiadamy się za poszanowaniem i obroną życia każdej istoty ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci. Uważamy, że ciężkim grzechem przeciw życiu i hańbą współczesnej cywilizacji jest nie tylko terroryzm i konflikty zbrojne, ale także aborcja i eutanazja.

Trwałą podstawę każdego społeczeństwa stanowi rodzina jako stały związek mężczyzny i kobiety. Jako instytucja ustanowiona przez Boga (por. Rdz 1,28; 2,23- 24), rodzina wymaga szacunku i obrony. Jest ona bowiem kolebką życia, zdrowym środowiskiem wychowawczym, gwarantem społecznej stabilności i znakiem nadziei dla społeczeństwa. To właśnie w rodzinie dojrzewa człowiek odpowiedzialny za siebie, za innych oraz za społeczeństwo, w którym żyje.

Ze szczerą troską, nadzieją i miłością patrzymy na młodzież, którą pragniemy uchronić przed demoralizacją oraz wychowywać w duchu Ewangelii. Chcemy uczyć młodych miłości do Boga, człowieka i ziemskiej ojczyzny oraz kształtować w nich ducha chrześcijańskiej kultury, której owocem będzie szacunek, tolerancja i sprawiedliwość.

Jesteśmy przekonani, że Zmartwychwstały Chrystus jest nadzieją nie tylko dla naszych Kościołów i narodów, ale także dla Europy i całego świata. Niech On sprawi swoją łaską, aby każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku widział przyjaciela i brata.

Zarówno Polacy, jak i Rosjanie żywią głęboką cześć do Najświętszej Maryi Panny. Ufając wstawiennictwu Matki Bożej, polecamy Jej opiece wielkie dzieło pojednania i zbliżenia naszych Kościołów i narodów. Przywołując słowa Pawła Apostoła: "Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy" (Kol 3,15), błogosławimy wszystkim w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

+ Józef Arcybiskup Michalik

Metropolita Przemyski

+ Cyryl

Patriarcha Moskiewski i całej Rusi

Warszawa, 17. 08. 2012
mp / Warszawa

Naprawdę nie patrzmy na to wydarzenie jak na koniec świata i Sąd Ostateczny. Ten ostatni niech nam raczej przypomni dzieło Rafaela z Sekstyny!

Zmarnowane Zaproszenie?

Dziś wspominamy w Kościele św. Różę z Limy. Jest to tzw. wspomnienie dowolne. Możemy czytać więc Liturgię Słowa z dnia. Jest to piękne Słowo, dlatego umieszczam tu oba czytania oraz psalm.


PIERWSZE CZYTANIE
Dam wam serce nowe i nowego ducha
Ez 36,23-28
To mówi Pan:
„Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że Ja jestem Panem, gdy okażę się Świętym względem was przed ich oczami. Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czyśi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem”.

PSALM RESPONSORYJNY
Ps 51,12-13.14-15.18-19
Refren: Gdy was pokropię, staniecie się czyści.
Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Refren: Gdy was pokropię, staniecie się czyści.
Przywróć mi radość z Twojego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Będę nieprawych nauczał dróg Twoich
i wrócą do Ciebie grzesznicy

Refren: Gdy was pokropię, staniecie się czyści.
Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz
i całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

Refren: Gdy was pokropię, staniecie się czyści.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Ps 95,8ab
Alleluja, alleluja, alleluja
Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych,
lecz słuchajcie głosu Pańskiego.
Alleluja, alleluja, alleluja

EWANGELIA
Przypowieść o zaproszonych na ucztę
Mt 22,1-14
„Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu:
« Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.


Na początek znaleziony w internecie komentarz p. Aleksandry Kozak, niech mi tę śmiałość wybaczy, może wieczorem, jak już sam powiem swoją homilię, coś tu jeszcze dopiszę:

"Bóg przez proroka Ezechiela daje ludziom obietnicę swojego błogosławieństwa. Izraelici czując się pewnie z powodu Bożego wybraństwa, dość szybko zapominają o obietnicach i odchodzą od Niego. Bóg wybacza, gdy naród staje w prawdzie o sobie i przyznaje się do winy. Dziś wobec mnie czyni to samo. Zna bowiem moją słabość i wie, że niełatwo mi pokonywać pokusy. Jeśli wybiorę życie z Nim, wtedy mnie wesprze także w unikaniu zła. Prorok Ezechiel pokazuje również tęsknotę Boga za człowiekiem i to, jak bardzo Mu zależy, by każdy z nas miał udział w Jego Królestwie.
Izraelici, których symbolizują wymawiający się z uczty zaproszeni goście, nie będą mieć udziału w Królestwie Bożym, jeśli nadal będą ślepi i zbyt pewni siebie. Lekceważąc proroctwa, nie dostrzegli bowiem, że stali się świadkami tego, co zapowiadały. Jezus oznajmia im, że mogą nie wejść na ucztę Królestwa Bożego, zaś znajdą się tam inne narody, te, które wcześniej Go nie znały. Bóg zaprasza na spotkanie z Sobą wszystkich ludzi, także i mnie. Ostrzega jednak, że jeśli zlekceważę swoje powołanie do wieczności, mogę ją zaprzepaścić i nie znaleźć się na uczcie. Bóg nie pozostawia mnie samej, wspiera w tej wędrówce każdego dnia. Ode mnie zależy, czy skorzystam z Jego pomocy."

Znalazłem w internecie jeszcze jeden piękny komentarz autorstwa p. Bogumiły Lech-Pallach z Gdynii. Trudno się oprzeć aby i z niego nie skorzystać i nie przytoczyć.

„Każdego z nas i w każdym czasie Bóg zaprasza na Ucztę. Ucztę, na której pokarmem i napojem są, dające życie wieczne w królestwie Niebieskim, Ciało i Krew Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Mało tego, Bóg osobiście, przez oczyszczenie, pokropienie czystą wodą, chce odpowiednio nas przygotować do udziału w tej Uczcie. Chce uwolnić nas od wszelkiej zmazy, od naszych bożków. Chce zabrać nam nasze przywary, skamieniałości serca i dać nowe serce i nowego ducha. Chce tchnąć w nas Swojego ducha i dać serce z ciała, a zabrać z kamienia (zob. Ez 36, 25-26). Widzimy więc, że Bóg Sam przygotowuje do Uczty, na którą zaprasza swój lud, chcąc przywrócić mu krainę wiecznej szczęśliwości, ongiś zamieszkaną przez naszych prarodziców.
Mówi do nas: “Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem” (Ez 36, 27-28). Przestrzegając Bożych przykazań, a w razie upadku oczyszczając się w sakramencie pokuty i pojednania, dajemy Bogu świadectwo, że pragniemy z Nim przebywać. Chcemy być dobrzy, godni pełnego udziału w Jego Uczcie. Nie lekceważymy Jego Słowa. Jest ono dla nas święte. Nie wymigujemy się od Jego wezwania tak, jak czynią to opisani w dzisiejszym fragmencie Ewangelii zaproszeni przez króla na ucztę (zob. Mt 22, 3-5). Możemy więc mieć pewność, iż nie dosięgnie nas gniew Boży i nie zginiemy. Nie usłyszymy od Niego: “Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni (Mt 22,8). A odpowiednio przygotowani, czyści, ubrani w szatę godową, nie usłyszymy także I tych słów: “Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?” (Mt 22,12) I nie spotka nas to, co jego. Nie zwiążą nam rąk i nóg i nie wyrzucą nas na zewnątrz w ciemności, gdzie jest tylko płacz i zgrzytanie zębów (zob. Mt 22,13). I nie do nas powie Bóg: “wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (Mt 22,14). Możemy zatem ufnie, wzorem króla Dawida nie zatwardzając swych serc, zanosić gorące prośby do Boga i składać Mu obietnice:”

“Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego!
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego!
Przywróć mi radość z Twojego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ochoczym!
Chcę nieprawych nauczyć dróg Twoich
i nawrócą się do Ciebie grzesznicy.
/.../
Ty się bowiem nie radujesz ofiarą
i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał.
Moją ofiarą, Boże, duch skruszony,
nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym”
(Ps 51, 12-15.18-19)

środa, 22 sierpnia 2012

Królowa Służebnica


Dziś w oktawie Uroczystości Wniebowzięcia NMP, wspominamy Maryję jako królową.


Łk 1,26-38
Bóg da Jezusowi tron Dawida
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo,
znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.
Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej anioł.

Ta Ewangelia o Zwiastowaniu NMP zawsze mnie porusza. Chyba już kiedyś pisałem na tych stronach o moim doświadczeniu Zwiastowania. Dziś tylko krótko. To do nas dziś przychodzi Anioł i mówi, że Bóg nas sobie upodobał. Na chrzcie świętym został nam dany udział w społeczności wiernych, udział w tym co się określa jako mistyczne Ciało Chrystusa. Być może ten Jezus nie wzrósł w nas, być może jest w nas jakby uśpiony, ale jak ziarno, które by wykiełkować potrzebuje deszczu, tak i Jezus aby w nas wzrastać potrzebuje deszczu Słowa Bożego. I to jest dla każdego z nas Dobra Nowina. Wystarczy razem z Maryją powiedzieć niech ni się stanie według tego Słowa. Jeśli uczynisz to z wiarą, z pełnym zawierzeniem Bogu, on będzie działał.
Odwagi!
Powiedz Bogu FIAT!

Ilustracje pochodzą: dwie na samej górze ściągnięte z Internetu, przedstawiają Koronację NMP na królową Świata. Ikona Zwiastowania jest autorstwa Kiko Arguelo. Na samym dole Matka Boża z Guadelupe.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Ucho igielne

Dziś wspomniwnie św. Piusa X, papieża.



(Mt 19,23-30)
Nagroda za wyrzeczenie podjęte dla Chrystusa
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: „Któż więc może się zbawić?” Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe”. Wtedy Piotr rzekł do Niego: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?” Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzyście poszli za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.
Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.”


Nie ma to jak robić interesy z Panem Jezusem. Wystarczy oddać Mu swoje majątki, a On stukrotnie zwraca, a jeszcze dodaje życie wieczne. Wczorajsza Ewangelia stawiała nam ten problem. Zawsze i wszystko zaczyna się od tego, w czym poszukujemy zabezpieczenia naszego życia. W sprawach ogólnie nazywanych materialnymi czy w Panu Bogu. Młody człowiek odszedł smutny, bo jak mówi Ewangelia, miał wiele posiadłości. Jezus zwracając się do uczniów, czyli właśnie do nas, mówi: „Zaprawdę powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. Takie stwierdzenie przeraziło uczniów, nas też może to przerazić. Czy to oznacza, że mamy z dziećmi iść na ulice, mieszkać pod przysłowiowym mostem i utrzymywać się z żebrania? Myślę, że Jezusowi nie chodzi o to, że tylko nędzarze mają szansę na niebo. Pomocą może być to o czym w Kazaniu na Górze mówi Jezus. „Nie troszczcie się o to co będziecie jedli ani oto co będziecie pili, ani w co będziecie się odziewali. O to wszystko poganie zabiegają. Troszczcie się o Królestwo Boże i Jego sprawiedliwość, a wszystko będzie wam dodane” (Cytuję z pamięci, proszę więc o wybaczenie, jeśli nie dość dokładnie). Przecież Ojciec w niebie wie dobrze, że do życia potrzeba nam różnych rzeczy materialnych. Wszystko więc opiera się o nasze zaufanie Bożej Opatrzności. Niech nam dodaje odwagi zapewnienie Jezusa, że chociaż zbawienie siebie samych, dla ludzi jest wręcz sprawą niemożliwą, to przecież dla Boga nie ma spraw niemożliwych do zrealizowania. My mamy tylko Mu w pełni zaufać. A że czasem prowadzi to poprzez Via Crucis, cóż za Grobem zawsze jest Zmartwychwstanie. To jest Pascha Jezusa Chrystusa.



A tu "ucho igielne" w Domus Galilee

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Sprzedaj co masz


(Mt 19,16-22)
Rada ubóstwa
Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” Odpowiedział mu: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania”. Zapytał Go: „Które?” Jezus odpowiedział: „Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego”. Odrzekł Mu młodzieniec: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?” Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”.
Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.


Dzisiejsza Ewangelia głosi nie tylko pochwałę ubóstwa, chyba że rozumiemy przez ubóstwo bycie u Boga, czyli pełne zawierzenie Bogu. Każdy z nas jest tym młodym człowiekiem pytającym o to jak powinien postępować aby być zbawionym, aby otrzymać życie wieczne. A przynajmniej dobrze by było właśnie o to pytać Boga w naszych modlitwach. Zauważmy w jaki sposób Jezus prowadzi tą rozmowę. Na pytanie młodego człowieka odpowiada pytaniem. „Dlaczego Mnie pytasz o dobro”. I dodaje, że dobry jest Bóg, a więc jeśli pytamy Jezusa o dobro, tym samym uznajemy w Nim Boga. I dalej Jezus wskazuje na zachowywanie przykazań jako warunku zbawienia. Jakby z ulgą młody człowiek deklaruje, że wszystkie wymienione przez Jezusa przykazania zachowywał. Taka deklaracja w kontekście, że właśnie uznał przed chwilą w Jezusie Boga jest, delikatnie mówiąc, pewną bezczelnością. Całe Pismo Święte mówi nam, że wszyscy grzeszymy. Św. Jan mówi wprost, kto mówi, że nie zgrzeszył, czyni Boga kłamcą; podobnie w swoich listach wyraża się św. Paweł. W Adamie wszyscy zgrzeszyli. Ale Jezus nie stawia go pod ścianę, tylko konfrontuje z pozostałymi przykazaniami, bo zauważmy, że na początku Jezus wymienia tylko przykazania z tzw. II tablicy, te które dotyczą relacji między ludźmi, „zapominając” jakby o tych dotyczących relacji między człowiekiem a Bogiem. Ale tym razem nie wymienia ich, proponuje po prostu aby młodzieniec poprzez pewien czyn pokazał, że kocha Boga całym sercem, całą dyszą i ze wszystkich sił. (Nie rozwijam tego tematu w tym miejscu. Kiedyś, we wcześniejszych postach pisałem o pokusach Jezusa, tam ten temat rozwinąłem). Dlaczego Jezus tak właśnie czyni? Niektórzy tłumaczą to, że Jezus wyróżnia jakby dwa stopnie naszego chrześcijaństwa, dla zwykłych ludzi i dla tych, którzy chcą czegoś więcej, powiedzmy szaraczkowie i wybrani np. mnisi. Ale za czasów Jezusa nie było jeszcze zakonów, pustelników, to wszystko przyszło później. Oczywiście Jezus mówi „jeśli chcesz”, ale myślę, że mówi tak bo stwarzając nas jako ludzi, Bóg podarował nam wolność, i nic nie jest wstanie nam jej odebrać, możemy tylko z niej sami zrezygnować, aby nie swoją wolę ale Bożą pełnić
Czyn jakim młodzieniec ma udowodnić swoją wiarę w Boga, jest pełne Mu zaufanie, że jeśli z uwagi na moją miłość do Niego, oddam swoje majętności, to wszystko co mnie zniewala, co stoi między mną a Bogiem, zawiera się w tym „sprzedaj wszystko, rozdaj ubogim (Jezus zawsze utożsamia się z ubogimi), i chodź za Mną”.
W jaki sposób mamy iść za Jezusem, w jakie Jego ślady mamy wstępować? Zawsze są to ślady na Via Crucis, prowadzące na Golgotę, na Krzyż. Nie ma innej drogi, która by prowadziła do życia wiecznego.