Wtorek, 18 września 2012r
Znów jestem spóźniony. Dlaczego tak się dzieje, że mimo ograniczenia zajęć mam coraz mniej czasu? Jedyne wytłumaczenie opisałem w blogu "Opowieści Starego Człowieka" na temat wszechogarniającego nas spisku, można to sprawdzić poprzez link do tego bloga. Ja przecież się nie zmieniam, tylko ten świat wokół mnie staje się inny, ulice się wydłużają, piętra coraz bardziej strome, druk coraz mniejszy a ludzie mówią coraz ciszej.
Uzupełniam więc wczorajszy dzień.
Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika, patrona Polski.
Liturgia Słowa (Mdr 4, 7-15; Łk 2, 41-52) mówi o pewnym problemie z którym często wypada nam się zmierzyć. Zawsze trudno nam zaakceptować śmierć kogoś bliskiego, zawsze takie odejście pozostawia w nas żal i pewną pustkę, którą trudno nam zapełnić. Ale szczególnie trudno nam się pogodzić z sytuacją gdy odchodzi ktoś młody, stojący na progu życia, przed kim otwierają się dopiero wspaniałe być może perspektywy. Zadajemy wtedy pytanie, dlaczego? Dlaczego Bóg przecina nić życia tak wcześnie, nie pozwalając aby ten kwiat dopiero w zalążku rozkwitł i wydał owoce? Bywa, że sądzimy wtedy Boga. Albo dziecko, syn czy córka wybiera ścieżkę życia konsekrowanego w seminarium lub we wspólnocie zakonnej, tak jak to miało miejsce z dzisiejszym patronem, św. Stanisławem Kostką.
Nasz problem polega na tym, że myślimy kategoriami ludzkimi, doczesnymi, natomiast Bóg działa inaczej. Bóg stworzył nas z miłości i w Jego planie jest aby doprowadzić każdego człowieka do spotkania z Nim, by On podzielił się z nami swoim szczęściem, swoją pełnią. Bywa więc, że człowiek "spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc wśród grzeszników został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmienił jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy" (z pierwszej lekcji dzisiejszego święta.
Jak odczytywać te Boże plany, jak rozumieć wolę Bożą w naszym życiu?
Pomóc może dzisiejsza ewangelia o odnalezieniu Jezusa w świątyni. Zdarza się bowiem, że będąc nawet ludźmi religijnymi, pobożnymi, gdzieś się pogubimy w świecie. Gdzieś się nam Jezus zagubił, jak Maryi i Józefowi. Trzeba wtedy iść ich śladami i szukać Go. Jak? Ano tak jak to zapisał Ewangelista Łukasz. Z bólem serce. Czyli ze wszystkich sił dążyć do powtórnego spotkania z Jezusem. A gdzie mamy Go szukać, gdzie Go znajdziemy? Najpewniej w Domu Ojca, czyli w Kościele.
I to by było na tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz