piątek, 24 maja 2013

Niedziela Świętej Trójcy

Na fb dostałem zaproszenie do wzięcia udziału w Wydarzeniu "Niedzielna Nadzieja - ostatnie słowo nie padło" autorstwa dziewczyny kryjącej się za nickiem "Modlitwa o Poczęcie Dziecka", a w nim tekst komentujący Liturgię niedzieli Trójcy Świętej. Wydał mi się bardzo interesujący więc w bezczelny sposób użyłem formuły "kopiuj - wklej". Może autorka mnie nie oskarży o plagiat. ;-)
 
"Jezus powiedział swoim uczniom: Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi."
"Tata mówi, że niepotrzebnie uczymy się o Jezusie, bo przecież On już umarł i j...uż nie wiem kogo słuchać" - powiedział mi kiedyś chłopiec z trzeciej klasy.
Generalnie, po ludzku rzecz biorąc, można tak powiedzieć. Nikt dziś nie jest w stanie dotknąć ręki Chrystusa. No i wydaje się, że żyjąc powiedział już wszystko.

A okazuje się, że nie :). Czytanie pierwsze mówi o mądrości, która była przy stwarzaniu świata, gdy Ojciec lepił go krok po kroku.
Drugie czytanie to ulga, bo Chrystus usprawiedliwił nas - to znaczy, że mamy bliżej do Boga, niż na to zasługujemy, i nic nie może nas od Niego oddalić :) chyba, że my sami.
Ewangelia to zapowiedź Ducha, który będzie uczył przyszłych pokoleń i mówił to, czego Chrystus jeszcze nie powiedział.
Czy Kościół umarł wraz z Chrystusem? Nie :) Z Chrystusem żyje, dzięki Bogu i ucząc się, rozwijając w Duchu. - Nie trudno zgadnąć, że ta niedziela, to niedziela Trójcy Przenajświętszej :)
Ikona Trójcy Swiętej autor Kiko Arguello


No i mamy fakt określony. Ale jak to się ma do nas? O ile było Ci kiedyś w życiu źle i miałeś wszystkiego dość, to ma się to do Ciebie baaaaaardzo.
Gdy w życiu nie idzie po naszej myśli, gdy cierpimy czy to z powodu niepłodności, braku pracy, trudnych relacji w rodzinie, niepewności, którędy iść... wtedy pytamy Boga: dlaczego tak? Dlaczego nie możesz po prostu powiedzieć co zrobić? Chcesz mnie nauczyć czegoś? To mi to powiedz a nie doświadczaj tak! Ech, czasem też bym tak chciała.

Myślę, że i apostołowie tak sobie myśleli, gdy Jezus mówił coś ogródkami, nie wprost, "zbuduje świątynie w trzy dni", "tam gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie", "wszyscy mnie zostawicie" - ludzie się śmiali, a oni nic nie rozumieli. Dlaczego im nie powiedział wprost? Bo by nie zrozumieli.

Jezus mógł przyjść tuż po wyjściu z raju, by Wybawić lud. Ale ludzie by tego nie zrozumieli. Musieli doświadczyć, czym jest morderstwo brata, musieli iść przez pustynię czterdzieści lat, by pragnąć, musieli poczuć, co to jest żyć bez Boga, by zechcieć przy Nim być. Inaczej nie zrozumieliby, co to znaczy tęsknić za Bogiem i co znaczy Ofiara Jego.

Dlaczego nie od razu nam mówi w czym sens naszych doświadczeń? Bo może od razu byśmy tego nie zrozumieli... Gdy chciałam pójść na studia a wszystkie kierunki były dla mnie nijako pozamykane, byłam zła. Bo przecież tak strasznie chciałam dobrych studiów. To nie był czas, żebym rozumiała, bo znalazłam studia, których nie zamieniłabym na nic innego.
Gdyby ktoś czasem w życiu nas nie skrzywdził (wiem, że każdemu z nas staje ktoś przed oczami), nie stalibyśmy się twardsi i silniejsi. W tym mądrość Ducha, żebyśmy rozpoznawali te sytuacje i stawali twardo na nogach ucząc się życia. Nie jest to łatwe, ale: "Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy"
Trudne słowa drugiego czytania z Listu do Rzymian wbrew wszystkiemu dają nam siły, by trwać wbrew wszelkiej logice: "chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany."
Boże, który stworzyłeś świat, daj nam siły, by stawać się na nowo każdego dnia kimś lepszym, silniejszym. Chrystusie, który wybawiłeś mnie i dzięki któremu mogę liczyć na lepszą przyszłość i wspaniałą wieczność, pomóż stawać na nogach gdy jest źle i nie poddawać się zbyt łatwo cierpieniom.
Duchu, który uczysz mnie każdego dnia tego, co jestem w stanie znieść a przygotowujesz do tego, czego jeszcze przyjąć nie mogę... Wy, będący jednością, którzy sprawiacie, że ostatnie słowo jeszcze nie padło, ani w Kościele, ani w moim życiu - dodajcie sił.

Duch mówi do Kościoła przez każdego z nas. Nie poddawaj się... Kościół twórz, tworząc swoje życie.

Jeśli nie możesz znieść jeszcze wszystkiego, zaciśnij pięści, walcz i wytrwaj, aż zrozumiesz.
 
Mój osobisty komentarz do tego tekstu. Nie podoba mi się to ostatnie zdanie o zaciskaniu pięści. Myślę, że gdy staję wobec własnej niemożności zaakceptowania krzyża w moim życiu, to zaciskanie pięści nic nie pomoże. Pomóc może tylko Chrystus i Jego trzeba prosić o pomoc. "Synu Dawida, ulituj się nade mną grzesznikiem."