wtorek, 30 kwietnia 2013

Jeżycjada, próba recenzji

Przez ostatnie parę miesięcy czytałem cykl powieści dla nastolatek przede wszystkim autorstwa Pani Małgorzaty Musierowicz, nazwany przez czytelników "Jeżycjada". Doczytałem do bodajże do 20 tomu pt "McDusia". Cóż mogę powiedzieć. Nie jest mi wstyd, że zajmuje mnie tego rodzaju literatura. Gdy byłem znacznie młodszy, zaczytywałem się cyklem przygód Ani Shirley, poczynając o Ani z Zielonego Wzgórza, po Rillę ze Złotego Brzegu. Moim zdaniem Pani Małgorzata  swoim cyklem znacznie przewyższa przygody Ani. Po pierwsze cykl jest osadzony w naszych polskich realiach i wspaniale oddaje klimat Poznania. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że bez nadmiaru "smrodku dydaktycznego" pani Małgorzata lansuje zdrowe wartości i pryncypia życia rodzinnego. Bohaterki cyklu są z krwi i kości, mają przeróżne perypetie rodzinne, moralne, poprostu życiowe i wychodzą z nich dość obronną ręką. Nie zawsze jest to happy end w stylu Hollywood, ale moim zdaniem dobrze trafia do świadomości czytelników. Ucieszyło mnie zwłaszcza wprowadzenie do akcji poza kolejnymi pokoleniami córek i wnuczek Meli i Ignacego, dwu chłopców, bardzo różnych i bardzo prawdziwych. Józio i Ignacy Grzegorz wspaniale się uzupełniają i pokazują wzorce postępowania także dla słabej płci męskiej. W sumie cykl wart jest polecenia. Dziś gdy media bombardują nas i naszą młodzież różnymi teoriami liberalnego relatywizmu, potrzeba takiej odtrutki.
Czekam na kolejne tomy.

środa, 24 kwietnia 2013

Wspólnota kapłańska w parafii i dekanacie.

Już ponad rok jak mój proboszcz poprosił mnie o przygotowanie i wygłoszenie "referatu" nt życia kapłańskiego we wspólnocie. Pozbierałem nieco materiałów, poczytałem to i owo i skompilowałem tekst, który wygłosiłem na zebraniu dekanalnym księży. Ostatnio znów na niego trafiłem wśród moich szpargałów. Wydał mi się wciąż aktualny, zamieszczam więc go w tym miejscu.

Referat na ten temat usłyszałem jakiś czas temu podczas spotkania księży w kościele św. Anny w Wilanowie a następnie znalazłem go w grudniowym nr „Biuletynu Duszpasterskiego” naszej Archidiecezji . (Ks. Zdzisław Rogoziński, „Wspólnota kapłańska w parafii i dekanacie w budowaniu wspólnoty horyzontalnej w parafii” w Biuletyn Duszpasterski Arch. W-wskiej 5(17)/2011 z grudnia 2011r.) Dlatego nie będę powtarzał treści tam zawartych, ale chciałbym skupić się na nakreśleniu sytuacji, w której kapłan musi dziś działać, a także kim powinien być, aby stawianym przed nim zadaniom sprostać.

Jacek Karnowski w felietonie pt.: „Co z naszym światem” (Idziemy nr 1 (330) 01.01.2012, s.21.), daje zwięzłą i myślę, że trafną diagnozę sytuacji w jakiej aktualnie się znajdujemy.:

„…wyraźnie wyczuwamy, iż nasz świat − ten, w którym czujemy się dobrze i który chcielibyśmy przekazać naszym dzieciom − zaczyna się rozpadać. … Wiara coraz bardziej staje się przywilejem/łaską części elit. Polska wieś, czy szerzej prowincja, niewiele ma już wspólnego z tym, co można było zobaczyć 20 lat temu. Dobrzy, wierzący, prości w najlepszym znaczeniu tego słowa ludzie okazali się nader często zbyt bezbronni wobec rzeczywistości medialnej i komercyjnej, by mogli przekazać swoim dzieciom choćby nawyk coniedzielnej obecności w kościele, nie wspominając już o postawach wymagających większego wysiłku. Nie mieli szans, bo kultura młodzieżowa skutecznie podważyła autorytet starszych, a kultura popularna zasiała wśród starszego pokolenia poczucie niepewności co do własnych instynktów. We współczesnym świecie wiarę są w stanie przekazać dalej tylko ci, którzy postępują bardzo świadomie, właściwie identyfikując punkty kluczowe i omijając największe zagrożenia.”

W tym samym nr Krzysztof Ziemiec w felietonie pt.: „Kto idzie za kimkolwiek” dodaje:

„Trudno … zakładać, że w ciągu kilku miesięcy Polacy nagle odwrócili się od Kościoła. (od beatyfikacji Ojca Świętego Jana Pawła II do wyborów parlamentarnych) Dziesięcioprocentowa grupa wyborców, która zagłosowała na Palikota, nie zradykalizowała swoich poglądów z dnia na dzień. Ktoś zaczął je po prostu wyrażać. Beatyfikacja zakończyła czas intensywnego … zainteresowania Janem Pawłem II: ogłoszono go błogosławionym, pozamiatano, można wrócić do normalnego życia. A że świat działa dziś tak, że promuje postawy wyraziste i sprzeciwiające się mainstreamowi, sięgnięto po … garstkę antykle-rykałów.”

Tak widzą sytuację publicyści katoliccy, myślę, że nawet jeśli ją nieco przerysowują, to trudno im odmówić racji. Kapłan dziś musi więc zmierzyć się z poważnym wyzwaniem.
Program, który stoi przed kapłanami do realizacji, to czynić Kościół domem, co należy rozumieć jako tworzenie wspólnoty ludzi − communio personarum − związanych z Bogiem a w wyniku związania z Bogiem, związanych między sobą. Mówi o tym Konstytucja o Kościele, „ … spodobało się Bogu zbawiać ludzi nie tylko pojedynczo, osobno, ale utworzył z nich Lud ...”. Ten Lud to Izrael podług ciała, a od czasu Chrystusa Nowy Izrael wg Ducha − Kościół. Chodzi więc aby każdy na nowo odnalazł swoje miejsce w Kościele przez dzieło nowej ewangelizacji, która oznacza przylgnięcie osobowe, umysłem i sercem, każdego z nas do Chrystusa. Nie chodzi tylko o tych, którzy już czy może jeszcze przynależą do Kościoła i są w jego kręgu, ale chodzi o to, by rzeczywiście stwarzać przestrzeń prawdy i wolności, czyli wolnego wyboru dla wszystkich, którzy dzisiaj mogą być daleko od Kościoła albo patrzą nań bardzo krytycznie. Wszyscy bowiem są ogarnięci miłością naszego Odkupiciela. To dzieło − nowej ewangelizacji − wydaje się być zadaniem priorytetowym. Trzeba też dążyć do pogłębienia zrozumienia tajemnicy Kościoła, a więc w pierwszej kolejności pogłębienie posługi sakramentalnej. Bez realizmu spotkania i dotknięcia Chrystusowej łaski, zwłaszcza w sakramencie pojednania i Eucharystii, nie można doświadczyć bliskości Boga i Chrystusa. Pisał o tym w swoim ostatnim liście do kapłanów, krótko przed swoim odejściem do domu Ojca, błogosławiony Ojciec święty Jan Paweł II: „poprzez nasze istnienie i poprzez naszą posługę … jesteśmy ukierunkowani na Chrystusa”. Wynika z tego, kim jesteśmy wobec Boga i ludzi, oraz co czynimy jako głosiciele, szafarze i przewodnicy wspólnot Kościoła, gdziekolwiek postawi nas Boża Opatrzność.

W Katedrze Warszawskiej − 25 maja 2006 r. − Ojciec Święty Benedykt XVI mówił do kapłanów:
„Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, bu-downictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego.

Aby przeciwstawić się pokusom relatywizmu i permisywizmu, nie jest wcale konieczne, aby kapłan był zorientowany we wszystkich aktualnych, zmiennych trendach; wierni oczekują od niego, że będzie raczej świadkiem odwiecznej mądrości, płynącej z objawionego Słowa. Poprzez dbanie o jakość osobistej modlitwy oraz o dobrą formację teologiczną osiągnąć można właściwe owoce Ducha Świętego. Gdy serce lgnie do Boga, osiąga się dojrzałość uczuciową.

Chrystus potrzebuje kapłanów, którzy będą dojrzali, męscy, zdolni do praktykowania duchowego ojcostwa. Aby to nastąpiło, trzeba rzetelności wobec siebie, otwartości wobec kierownika duchowego i ufności w miłosierdzie Boże.

Kościół jest święty, ale są w nim ludzie grzeszni. Trzeba odrzucić chęć utożsamiania się jedynie z bezgrzesznymi. Jak mógłby Kościół wykluczyć ze swojej wspólnoty ludzi grzesznych? To dla ich zbawienia Chrystus wcielił się, umarł i zmartwychwstał. Trzeba więc uczyć się szczerze przeżywać chrześcijańską pokutę. Praktykując ją, wyznajemy własne indywidualne grzechy w łączności z innymi, wobec nich i wobec Boga.

Potrzeba pokornej szczerości, by nie negować grzechów przeszłości, ale też nie rzucać lekkomyślnie oskarżeń bez rzeczywistych dowodów, nie biorąc pod uwagę różnych ówczesnych uwarunkowań. Ponadto wyznaniu grzechu - confessio peccati, aby użyć określenia Św. Augustyna, winno zawsze towarzyszyć też confessio laudis - wyznanie chwały. Prosząc o przebaczenie zła popełnionego w przeszłości, powinniśmy również pamiętać o dobru, które spełniło się z pomocą łaski Bożej, która choć złożona w glinianych naczyniach, przynosiła błogosławione owoce.”

Biskupi polscy w Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 2011 „Kapłan kształtowany przez Słowo Boże” przypomnieli m. in. słowa Adhortacji Apostolskiej Benedykta XVI Verbum Domini:

„ … praktyka lectio divina, kształtowała całe zastępy wielkich świętych: żarliwych głosicieli Słowa, ofiarnych pasterzy, duchowych mistrzów, wychowawców, ludzi zaangażo-wanych w życie społeczne, rozeznających po Bożemu sprawy tego świata. Dziś ta praktyka otwiera przed nami skarb słowa Bożego i prowadzi do spotkania z Chrystusem, żywym Sło-wem Boga (VD87). … Słowo Boże jest nieodzowne do ukształtowania serca dobrego paste-rza, szafarza słowa” (VD78).

W tymże liście biskupi przypominając nam o praktyce lectio − oratio − contemplatio − actio, stwierdzają, że „kontakt ze słowem Bożym jest … istotnym filarem przeżywania powołania i misji kapłańskiej … Ważne jest, aby każdy dzień rozpoczynać od czytania i słuchania słowa Bożego … Kapłan ma być pierwszym wierzącym w niezastąpioną moc Słowa. … Szukajmy ciszy zewnętrznej i wewnętrznej, bez której słowo Boże nie może być usłyszane (por. VD66). Trzeba dbać aby Słowo codziennie «obmywało» nasze oczy i uczyło patrzeć na siebie oczami Jezusa. Szczególnym czasem rozważania słowa Bożego powinny być coroczne reko-lekcje kapłańskie. Słowo Boże ma odsłaniać nasze wielkie pragnienia, kapłańskie charyzmaty i ukazywać piękno kapłańskiego powołania.”

Jest dla nas darem Bożym uzdolnienie do słuchania słowa Bożego a także do odpowiadania na nie przez modlitwę − oratio (por. VD87). To ważny dla każdego dar, gdyż nie jesteśmy wstanie zrozumieć siebie w naszym powołaniu, jeśli nie otworzymy się na dialog ze Słowem (VD77). Właśnie modlitwa brewiarzowa i medytacja słowa Bożego otwierają nas na serdeczny dialog z Bogiem i rozpoczynają rzeczywisty proces nawrócenia.

Wspomniane powyżej praktyki mają nas uzdolnić do głoszenia słowa prawdy i miłości:

Rozważanie słowa Bożego i modlitwa Słowem, prowadzi nas do szczególnej zażyłości z Bogiem, do − kontemplacji, która uzdalnia do przeżywania codzienności na sposób realny i konkretny. „Realistą jest ten, kto w słowie Bożym rozpoznaje fundament wszystkiego” (VD10).

Kontemplacja − chroni przed powierzchownym, czysto zmysłowym traktowaniem świata, będąc zdolnością widzenia spraw po Bożemu, jest to dzisiejszych czasach bardzo istotne, gdyż świat żyje dziś jakby Boga nie było. Gdy Boże Słowo jest zagłuszane, znaki Jego obecności starannie zacierane, a my zatracamy kontemplatywny kontakt ze Słowem, wtedy powierzchowne traktowanie rzeczywistości przenika nasz umysł i serce. Dzisiejszy świat wymaga osobowości kontemplatywnych, czujnych, krytycznych i odważnych.

Takim ma być kapłan na dzisiejsze czasy.

Nie jest to sprawa błaha, gdyż ma nas uzdolnić do działania.

Wg VD „słowo Boże nie przeciwstawia się człowiekowi, nie niszczy jego autentycznych pragnień, co więcej, oświeca je, oczyszczając i doprowadzając do spełnienia”. Ważne jest, aby inni, patrząc na nasze życie i słuchając naszego przepowiadania przenikniętego wiarą w moc Słowa, byli przeświadczeni, że „tylko Bóg odpowiada na pragnienie obecne w sercu każdego człowieka” (VD23). Pod tym względem mamy być przezroczyści, nie budzący wątpliwości, że stoimy po stronie Ewangelii, zgodnie ze słowami Jezusa „niech wasza mowa będzie tak, tak; nie, nie.”

O kapłanie, w swojej książce „Dar i Tajemnica”, pisze błogosławiony papież Jan Paweł II:

„ … kapłan jest przede wszystkim szafarzem Bożych tajemnic, któremu Bóg powierza największe dobra zbawienia: słowo Boże i sakramenty. … Kapłan oddaje Chrystusowi wszystkie swoje zdolności fizyczne i duchowe, aby działać w Jego imieniu (in persona Christi). Dlatego należy wyrzec się wszystkiego co mogłoby przesłonić Chrystusa, gdyż w swojej istocie kapłaństwo jest uczestniczeniem w Ofierze Syna Bożego. Sprawowanie Eucharystii ma być dla każdego kapłana „najważniejszym i świętym wydarzeniem dnia oraz centrum życia”

Być kapłanem dzisiaj

Błogosławiony Jan Paweł II uczy nas jak być kapłanem we współczesnym świecie, w którym pojawiają się ciągle nowe problemy i nowe wyzwania. Nie trzeba się bać bycia „nienowoczesnym,” ponieważ życie kapłańskie zakorzenione jest w Chrystusie. Mamy dawać innym Chrystusa a nie zajmować się życiem politycznym lub gospodarczym. Mamy głosić Ewangelię i prowadzić lud Boży do spotkania ze Zbawicielem. Jesteśmy szafarzami Eucharystii i sakramentu pojednania. Nigdy nie wolno nam zwolnić się z powierzonego nam zadania: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22n). Przez posługę konfesjonału stajemy się narzędziami Bożego Miłosierdzia i realizujemy ojcostwo duchowe. Jest to możliwe, gdy sami otwieramy się na Boże Miłosierdzie, poprzez regularne korzystanie z sakramentu pojednania.

W Liście do kapłanów na Adwent 2011r. nasz Arcypasterz pisał :

„Bez pracy i poświęcenia kapłanów, Kościół nie mógłby owocnie wypełniać misji powierzonej Mu przez Chrystusa. Realizują oni tę misję poprzez codzienną posługę w parafiach.”

A następnie przeprowadził porównanie Kościoła, ze szczególnym uwzględnieniem parafii, do domu rodzinnego.:

Dom jest miejscem, w którym na wzór Świętej Rodziny kształtują się więzi międzyludzkie. Jest więc nie tyle przestrzenią wspólnego przeżywania codziennych wydarzeń życia, ale też miejscem nieustannego, wzajemnego wychowywania w duchu wartości i prawd naszej wiary.

Taki obraz można odnieść do życia Kościoła, który nie może być anonimową zbiorowością, ale wspólnotą osób połączonych więzami Chrztu świętego, gromadzących się przy ołtarzu na niedzielnej Eucharystii wokół Chrystusa. Kościół to dom miłujących się ludzi, otwarty na wszystkich, także na tych zagubionych lub którzy nie poznali jeszcze Jezusa Chrystusa, Zbawiciela Świata. W takim Domu obecna jest nieustanna wielka troska o każdego człowieka − o jego godność, prawo do życia, prowadzenie do wiary, pełen rozwój osobowości.

Ta refleksja o Kościele odnosi się szczególnie do parafii. W Adhortacji Christifidelis Laici, błogosławiony Jan Paweł II pisał:

„chociaż wspólnota kościelna zawsze posiada wymiar powszechny, to jednak swój najbardziej bezpośredni i widzialny wyraz znajduje w życiu parafii. Parafia jest niejako ostatecznym umiejscowieniem Kościoła, a poniekąd samym Kościołem zamieszkującym pośród swych synów i córek. Wszyscy powinniśmy odkryć, poprzez wiarę, prawdziwe oblicze parafii, czyli samą «tajemnicę» Kościoła, który właśnie w niej istnieje i działa. Ona bowiem, choć czasem bywa uboga w ludzi i środki, niekiedy rozproszona na rozległych obszarach, albo zagubiona w ludnych, pełnych chaosu dzielnicach wielkich metropolii, nigdy nie jest po prostu strukturą, terytorium, budynkiem, ale raczej «rodziną Bożą jako braci ożywionych duchem jedności», «domem rodzinnym, braterskim i gościnnym» …” (ChL26).

Atmosferę w parafii jako domu, tworzą … pracujący w niej kapłani, pod kierunkiem proboszcza. Oni … jednoczą parafian, włączając do wspólnej modlitwy, rozważania Słowa Bożego oraz innych form duchowej aktywności a także do troski o parafię, aby nauczyli się postrzegać kościół parafialny jako swój dom, do którego mogą przyjść z pełnym zaufaniem, że znajdą w nim pomoc i zrozumienie. …

Prawo do życia w parafii − domu mają wszyscy, i ci aktywni (kościółkowi), i ci którzy się gdzieś pogubili w świecie i trzeba ich szukać dla Chrystusa, aby ich do Niego przyprowadzić.

Drugim fundamentem budowania parafii jako domu, … jest troska o to, by parafia nie stanowiła wielkiej anonimowej zbiorowości nie znających się wzajemnie ludzi. Trzeba mieć świadomość, że parafia jest też rodziną rodzin, wspólnotą wspólnot . Miarą jej żywotności jest głoszenie Słowa Bożego w liturgii i katechezie, Eucharystia i liturgia sakramentów, posługa charytatywna. Wielkie znaczenie mają też działające w parafii grupy i wspólnoty, ruchy i organizacje. Od ich liczby oraz jakości zależy w jakim stopniu parafia jest domem dla nas kapłanów i dla wszystkich wiernych.

Parafia − dom ma stawać się coraz bardziej domem rodzinnym, braterskim i gościnnym także dla samych kapłanów. Ma być miejscem w którym możemy doświadczyć braterskiej miłości, szacunku, troski i akceptacji. Dobrze jest wracać do parafii z taką radością, z jaką powraca się do domu rodzinnego. Czy to możliwe? Czasem bywa trudne, ale gdy nie zabraknie wspólnej modlitwy, posiłków przy wspólnym stole, spotkań mniej lub bardziej formalnych, wówczas znajdziemy radość płynącą ze wspólnoty.

Samo duszpasterstwo już nie wystarczy.

Wspomniałem już na początku, że żyjemy w czasach, kiedy na naszych oczach dokonują się zmiany w świecie, w Europie, w Polsce. Wszędzie doświadczamy procesów dechrystianizacji, desakralizacji i kryzysu wiary. Jako ludzie Kościoła nie możemy być obojętni wobec tych procesów. Świat potrzebuje dziś ze strony Kościoła działania ewangelizacyjnego, skierowanego do tych, którzy przyjęli chrzest, czasem bierzmowanie, ale odeszli od Chrystusa, kościoła, praktyk religijnych. W Polsce ten proces jest już obecny, szczególnie w dużych miastach. Trzeba zapomnieć o triumfalistycznej wizji rzeczywistości, że Kościół w Polsce skupia 95% Polaków. Dziś już nie da się do wszystkich dotrzeć z jednolitą ofertą zachowawczą, poprzez „czyste” duszpasterstwo sakramentów. Znaczna część naszego społeczeństwa potrzebuje pierwszej ewangelizacji, można by powiedzieć duszpasterstwa ewangelizacyjnego. Niestety wielu z nas choć dobrze przygotowanych jest do pracy duszpasterskiej, gorzej radzi sobie z ewangelizacją, czyli misyjnym pozyskiwaniem zagubionych owiec dla Chrystusa. Dotyczy to już katechezy w szkole, gdzie połowa przynajmniej uczniów potrzebuje w pierwszej kolejności ewangelizacji od podstaw . Wymagają oni takich działań i form kształcenia, które pomogą im poznać Chrystusa i rozbudzą w nich autentyczną wiarę w Niego − wiarę dotychczas nie znaną.

By to było możliwe, potrzeba świadectwa życia wiarą. Trzeba umiejętności indywidualnej rozmowy z każdym człowiekiem poszukującym, umiejętności pracy w małych grupach i wspólnotach podstawowych. Łatwiej jest wygłosić kazanie, poprowadzić katechezę czy rekolekcje w dużej anonimowej grupie, trudniej słuchać i rozmawiać z człowiekiem niewierzącym, często poranionym, z kompleksami, skrzywdzonym.

Dobrze jest wykorzystywać okazje, … gdyż zawsze możemy przepowiadać Dobrą Nowinę o darmowej miłości Jezusa Chrystusa do każdego człowieka.

Na pewno w takiej pracy potrzeba pasterskiej cierpliwości, podobnie jak to się dzieje w domu rodzinnym.

Inną wizję roli kapłana we współczesnym świecie można odnaleźć w artykule Bartłomieja Dobroczyńskiego pt „Ci, którzy chodzą po linie”. Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, czego Polacy szukają w katolicyzmie i czego oczekują od kapłanów. Pisze:

Rzymski katolicyzm w Polsce jest … społecznym sposobem budowania tożsamości. … W Polsce katolicyzm wszedł do naszej duszy niczym ręka do rękawiczki i nas ukształtował, co ma dobre i złe strony. … Skrajnym efektem pełnienia przez katolicyzm w Polsce funkcji tożsamościowych są prądy mesjanistyczne, które … obsadzają Polskę w roli Chrystusa narodów, ale też − potoczne myślenie, że Polak to katolik, czyli nie Żyd, nie Niemiec protestant, nie Rosjanin prawosławny. … Ważne są dla nas hasła: „Matka Boska, Królową Polski”, „Chrystus Królem Polski”, „Katolik głosuje na katolika” itp. Stąd już blisko, by religia stała się narzędziem walki, w której każde zwycięstwo przynosi ulgę, ale tylko na chwilę. Kiedy bowiem przeciwnik poddaje się i przystaje na stawiane mu warunki, pojawia się … pustka. Dlatego postulaty nigdy się nie kończą; „Postawmy Chrystusowi największy pomnik!”, „Uznajmy Go królem naszego kraju!” Tylko czy coś się zmienia w naszej indywidualnej wierze, kiedy któryś z postulatów zostaje spełnione? Nic, bo te „niesłychanie ważne sprawy” są … tylko ornamentem przykrywającym prawdziwe problemy naszej wiary. Od kapłana oczekuje się, że będzie bronił tych ornamentów, że będzie ich strażnikiem.

Człowiek jest … homo religiosus. Łatwo przychodzi mu myśleć na sposób magiczny i w taki sposób interpretować rzeczywistość, poszukując duchowej przyczynowości we wszystkim co widzi. Obserwujemy to przede wszystkim w sektach ale nie jedynie. Spotykamy się z tym na co dzień nawet tego nie zauważając.

W religii chcącej poważnie traktować swój przekaz oraz swoich wyznawców usłyszymy od nauczyciela: „zostaw to. To wszystko niedorzeczne, zbudowane na strachu. Dotrzesz do prawdy, jeśli przekroczysz swoje ego, lęki, żądze”. Wtedy religia staje się … krytyką magicznego myślenia i zbliża nas do wiary.

Rolą kapłanów … powinno więc być nie pilnowanie „ornamentów”, ale budzenie wiernych, wyrywanie ich z umysłowego i duchowego letargu. Skutecznie można to zrobić tylko mówiąc do wspólnoty w języku przez nią zrozumiałym, egzystencjalnym. Nie jest to proste, gdyż przywykliśmy w Kościele wysoko nieść sztandar bycia znakiem sprzeciwu i dziś trudno nam pojąć sytuację egzystencjalną człowieka, jego pragnienia. Obserwujemy, że ten rozziew stale się powiększa, co nie jest bynajmniej wynikiem dewaluacji wartości chrześcijańskich \ale z trudności porozumienia.

Ważne więc staje się sprecyzowanie jaką funkcję w społeczeństwie pełnią kapłani. Z socjologicznego punktu widzenia można wyróżnić dwa rodzaje przywództwa. Przywództwo zadaniowe i przywództwo społeczne.

Przywódca zadaniowy dba, by powierzona mu grupa realizowała określone zadanie. To, co członkowie grupy myślą i odczuwają interesuje go o tyle, o ile wpływa na wykonanie misji.
Ludziom ten typ przywódcy nie wystarcza.

Pojawia się więc przywódca społeczny, którego pierwowzorem był szaman. Dziś właśnie taką funkcję powinni spełniać kapłani jako kierownicy duchowi. Przywódca społeczny nie skupia się … na realizowaniu konkretnych zadań, ale na tym jaki jest stan powierzonej mu wspólnoty: czy harmonijnie funkcjonuje, czy żyje określonymi wartościami, czy można znaleźć w niej szczęście. Można oczywiście powiedzieć, że w misję kapłana wpisane jest konkretne zadanie − doprowadzić ludzi do Boga. Ale Jezus powiedział wprost. Przyszło do was Królestwo Boże (Mt 12, 28). Chodzi więc raczej o Jego odkrycie.

Elementem budowania … wspólnoty jest akcentowanie podobieństw, a w przypadku różnic − ich pożyteczności. Bywa jednak, że dążymy za wszelką ceną do eliminowania wszelkich różnic, uważając każdą dyskusję, każdą różnicę zdań za niedobrą, wręcz za zdradę czy odstępstwo. … Bywa więc, że zamiast pracy z realnymi ludźmi i nad realnymi problemami, zamiast budowania realnych wspólnot, pojawia się troska o światopogląd. A w takim wypadku ten, komu zależy przede wszystkim na światopoglądzie, w ogóle się mną czy ludźmi nie interesuje. Marzenia, pragnienia, problemy się nie liczą − mamy dopasować się do jedynie słusznego modelu. Ale taka jednorodność zawsze prowadzi do katastrofy. Nic bardziej nie unicestwia jak jednorodność: rasowa, etniczna, genetyczna, kulturowa czy jakakolwiek inna.

Kiedy dzisiaj świat wmawia nam, że szczęście odnajdziemy w tym co posiadamy, w osiągniętym sukcesie, życie człowieka naznaczone jest lękiem o to, czy tym wymaganiom sprostam. Religia jednak przekonuje nas: „To jest niewola. Możesz z tego wyjść”. Nie chodzi tu całkowite oderwanie od świata, przecież musimy w nim funkcjonować. Dobry kapłan to widzi, idzie po bardzo cienkiej linie − po jednej stronie ma to, co boskie, po drugiej to co cesarskie. Po tej linie ma też poprowadzić człowieka. Jest to możliwe jeśli nie będę zależny od najpiękniejszej książkowej teorii ale czerpać będę z własnego doświadczenia, jeśli zrozumiem tego, którego prowadzę.

Kończąc, chciałbym przytoczyć słowa Ojca Świętego Benedykta XVI, które 17 stycznia 2011r. skierował do uczestników Drogi Neokatechumenalnej, podczas audiencji rozesłania rodzin.:

„ … Jak napisałem w Adhortacji Apostolskiej Verbum Domini, misji Kościoła nie można traktować jako nieobowiązkowej albo dodatkowej części życia kościelnego. Należy pozwolić Duchowi Świętemu, by ukształtował nas na wzór samego Chrystusa …, abyśmy przekazywali Słowo całym życiem. (VD93) Cały Lud Boży jest ludem «posłanym», a głoszenie Ewangelii jest zadaniem wszystkich chrześcijan wynikającym z ich Chrztu (por. tamże nr 94).”

Szerzej na temat powszechnego kapłaństwa Ludu Bożego można przeczytać w miesięczniku List z grudnia 2011r. gdzie ten temat szeroko rozwija ks. Grzegorz Strzelczyk w wywiadzie pt. „Kto w Kościele jest kapłanem”. Zachęcam do tej lektury, gdyż warto byśmy sobie ten temat odświeżyli, ku naszemu nawróceniu oczywiście.

W tymże Liście, znaleźć można jeszcze jeden interesujący artykuł p. Waldemara Z. Dudka „Prorok, wizjoner, budowniczy mostów”. Chciałbym przywołać parę myśli z tego artykułu.:

„… funkcją kapłana zawsze była jego misja prorocka. … istnieją sytuacje, kiedy potrzebny jest prorok ukazujący Bożą perspektywę. Obecność Boga i obecność kapłana stwarzają pewien porządek: świat, życie człowieka, jego śmierć, nabierają sensu, gdyż przestrzeń w której się poruszmy staje się święta. …

… Gdy świat przestaje słuchać proroków, traci zdolność do samokierowania się w dobrym kierunku, zapada się w codzienność, dryfuje w stronę ciemności i fatalizmu. Kapłan ma być artystą, poetą, prorokiem, wizjonerem prowadzącym ludzi. Tych przywiązanych do materii, ma uduchowić; oderwanych od świata ma przywołać do rozumu, postawić twardo na ziemi. Kapłan ma być ekspertem od spraw wiecznych, ale ma znać się też na czasie ziemskim, fizycznym. …

… W centralnym przekazie Jezusa − Jam jest prawdą, drogą i życiem − zawiera się idea powołania kapłańskiego, w które wpisana jest rola pośrednika prowadzącego do prawdy i zbawienia. Kapłan pozwala na trwanie w niewiedzy, bo do prawdy się dorasta, ale też nieustannie przypomina o wzorcach i o prawdzie ostatecznej. Jest mostem, czyli drogą między światami ludzkim i boskim. Świadome i pełne życie jest cechą człowieka duchowego i to jest jego przeznaczeniem.

Kapłan jest wizjonerem, widzi świat duchowy, światy możliwe. Staje się prorokiem, kiedy potrafi te wizje opowiedzieć. Spełnia się w roli budowniczego mostów, kiedy wciela je w życie duchowe konkretnej jednostki i konkretnej wspólnoty. … O. Rafał Skibiński wyraził się kiedyś. „pamiętaj, że drzwi do Boga otwierają się w naszą stronę. Trzeba zrobić krok do tyłu. Ten krok do tyłu to pokora …”

Wspomniałem wyżej o duszpasterstwie ewangelizacji. Zainteresowanych sprawą Nowej Ewangelizacji, tematu poruszanego bardzo mocno przez ostatnich Papieży: Pawła VI, bł. Jana Pawła II i Benedykta XVI, odsyłam do dokumentu Synodu Bi-skupów, przygotowanego na XIII zwyczajne zgromadzenie biskupów pt Nowa Ewangelizacja dla przekazu wiary chrześcijańskiej − Lineamenta, Watykan 2011. O tym jak ważną sprawą w oczach Ojca Świętego Benedykta XVI jest sprawa Nowej Ewangelizacji świadczyć może fakt powołania przez Niego przed rokiem Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. O zadaniach tej Rady można przeczytać we wspominanym już przeze mnie nr Idziemy z 8.01.2012r w wywiadzie z ks. dr Nicolasem U. Buhlmannem CanReg.