Mam swoje lata, nie jest więc nic dziwnego, że muszę w nocy co parę godzin wstać aby załatwić sprawy, które i król na piechotę załatwia. Pozbywszy się pewnej ilości płynów, kieruję swoje kroki ku lodówce aby tam je uzupełnić. Którejś nocy, przyszło mi namyśl, że ta moja noc to jak wizyta w teatrze. Gdy zasypiam, śnię o różnych sprawach, czasem są to bardzo kolorowe sny, ale jak to w teatrze między poszczególnymi aktami czy odsłonami mamy właśnie antrakty, które wykorzystujemy w podobny sposób, idziemy do toalety i do bufetu. A ponieważ oglądane widowisko to pewna iluzja, więc właściwe życie odbywa się tak naprawdę w antrakcie. Sporo o tym myślałem i w końcu napisałem nawet wiersz na ten temat. Oto on:
Życie w antrakcie
Już przed wiekami starożytni Grecy
Ciekawe pisali dramaty
pokazywali sceny z życia bogów
ludzie to oglądali, lecz żyli w antraktach.
Gdy świat podbiła Roma
Cezar chciał mieć spokój z ludem
"panem et circenses" dawał mu
Lud cieszył się, ale żył w antrakcie.
Dziś władza znów serwuje
w mediach nowe igrzyska:
seriale, mecze, reklam tłok,
a my i tak żyjemy jak antrakcie.
A ja, kiedym zmęczony
w snach miewam widowiska,
to budząc się co parę godzin,
też żyję jak w antraktach.
Na koniec nieco gorzka puenta. Jakiś czas temu Wojciech Młynarski śpiewał "chleba mamy dość, teraz pora na igrzyska". Dziś myślę, że mamy po dziurki w nosie różnego rodzaju igrzysk,,serwowanych nam nie tylko w mediach ale i w realu, natomiast wielu ludziom brak właśnie codziennego chleba... Muuu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz