niedziela, 14 marca 2010

Krzyż

2005-10-04

Krzyż do czasów Jezusa był narzędziem kaźni i to przeznaczonej dla niewolników, czyli najniżej położonych w hierarchii społeczeństwa. Był szubienicą znacznie dotkliwszą niż nasz współcześnie stosowany stryczek. Ten przynajmniej pozbawia życia dosyć szybko, natomiast szubienica krzyża gotowała delikwentowi wielogodzinną mękę. Myślę, że właśnie dlatego Jezus, Syn Boży – wybrał taki a nie inny sposób oddania życia dla zbawienia ludzi. Także w śmierci chciał zająć ostatnie miejsce. (por. Flp 2, 6-8). Była to, więc śmierć bardzo nieprzyjemna i w dodatku hańbiąca. Z tego powodu w pierwszych wiekach, chrześcijanie nie używali znaku krzyża dla identyfikacji między sobą. Takimi znakami była ryba lub kotwica. Ryba dlatego, że nazwa pisana po grecku (IXTIOS), dawała anagram zdania, które w polskim tłumaczeniu brzmi: „Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel”. Znak krzyża jako identyfikujący chrześcijan upowszechnił się dopiero w III w, od czasów cesarza Konstantyna. Wg legendy miał on widzenie prorocze, ukazał mu się właśnie znak krzyża i usłyszał słowa „ w tym znaku zwyciężysz”.

Dziś znak krzyża tak bardzo nam spowszedniał, że mało pamiętamy o jego pierwotnym znaczeniu. Znakiem krzyża rozpoczynamy wszelkie liturgie, a przede wszystkim Eucharystię. Tym znakiem „żegnają się” wspólnie celebrans i wierni, wyznając publicznie, że są chrześcijanami, wspólnotą ludzi należących do Chrystusa. Na zakończenie liturgii celebrans tym znakiem błogosławi całe zgromadzenie. Także podczas celebrowania liturgii znak krzyża towarzyszy takim ważnym momentom jak Ewangelia, Ofiarowanie darów i Przeistoczenie.

Znak krzyża jest symbolem specyficznie chrześcijańskim, wyrażającym bardzo poważną treść teologiczną i historyczną, odróżniającą chrześcijaństwo od każdej innej religii. Wskazuje na chrześcijaństwo, jako na WYDARZENIE, na fakt historyczny – a nie na religię naturalną. Znak krzyża będąc pamiątką męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa, odwołuje się do konkretnych wydarzeń historycznych a nie do subiektywnych przeżyć.

W starożytności katechumeni naznaczani byli znakiem krzyża, co jeszcze przed chrztem włączało ich do społeczności Kościoła. Znak krzyża stał się także znakiem chrztu, poprzez który człowiek staje się już pełnym chrześcijaninem. Każde „przeżegnanie się” jest przypomnieniem i odnowieniem chrztu jako wejścia w misterium paschalne.

Jeszcze jedna refleksja nt. krzyża. Jezus jeszcze nauczając lud przed swoją śmiercią krzyżową, mówił tak o naśladowaniu Go: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Łk 9, 23) Można by, postawić pytanie, o jaki krzyż w tym miejscu chodzi Jezusowi. On wie, że życie skażone grzechem niesie ze sobą cierpienie (por Rdz 3,17-19), ale proponuje, by to cierpienie zaakceptować, by przyjąć je bez buntu i jak krzyż nieść je każdego dnia. Gdy tak postępujemy, to krzyż dnia codziennego, którym atakuje nas szatan, by skłonić do buntu przeciwko Bogu, stanie się krzyżem chwalebnym, naszą bronią w walce z demonem. I w tym miejscu kolejna, głębsza, refleksja. W Wielki Piątek podczas nabożeństwa adorujemy Krzyż Ukrzyżowanego Jezusa. Podchodzimy do Niego, by ucałować rany Jezusa. Otóż, jeśli w codziennym życiu jesteśmy stale zbuntowani na swoją historię, na cierpienie, które przynosi nam każdy dzień, to może lepiej, by nie podchodzić do Krzyża Jezusa. Jesteśmy bowiem, w sprzeczności z Jego wezwaniem. Nasza chęć, by iść za Nim jest czysto deklaratywna. Cytowany wcześniej werset z Ewangelii św. Łukasza o naśladowaniu Jezusa, w bardzo konkretny sposób wzywa nas do nawrócenia, a więc do całkowitej przemiany życia, czyli właśnie wzięcia swojego krzyża każdego dnia i chodzenia z Jezusem po Jego drogach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz