poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Parafialne życie

Przeprosiny
Wszystkich moich czytelników przepraszam, że ich przez ponad rok zaniedbałem. Nie chcę się specjalnie tłumaczyć, tym niemniej gwoli wyjaśnienia. Życie w parafi absorbuje mnie bardzo i może dlatego nie szukałem pretekstu by siąść do komputera. Poza tym przez ponad rok nic nie napisałem, ani wierszem ani prozą. Ot taka proza życia. Jestem w parafii św. Aleksandra ponad dwa lata i wygląda na to, że jeszcze jakiś czas tu zostanę. Tegoroczny urlop mam już za sobą od dwu tygodni i właśnie gdy za oknem nadupał, zostaliśmy z ks. Proboszczem we dwóch. Niby to i tak za wielu, powie jakiś porywczy antyklerykał. Ale oni mają zawsze za złe, bez względu na sytuację. Jest więc nas dóch a roboty sporo. W naszej parafi w dzień powszedni jest 5 mszy, na każdej głosimy słowo Boże, na każdej spowiadamy, wynika z tego, że pięciokrotnie w ciągu dnia odwiedzam kościól. Normalnie to nic nadzwyczajnego, ale niech się trafi pierwszy piątek miesiąca, to daje popalić, najmarniej godzinę trzeba posiedzieć za każdym razem. Najtrudniej w sobotę i w niedzielę. W sobotę mamy śluby a w niedzielę po prostu 7 mszy. Wczoraj jak przyszłem do kościoła o 7 rano to wróciłem do pokoju o 14 a popołudniu jeszcze dwie msze. Dobrze, że już za parę dni zaczną się koledzy księża zjeżdżać i sytuacja się nieco unormuje. Może nie marudziłbym tak gdyby nie wspomniany nadupał. No i jeszcze kancelaria w podwójnej dawce, a u nas naprawdę jest młyn. Jak popatrzę po innych parafiach, przeważne dyżur tylko popoudniu, u nas pięć dni w tygodniu rano i popołudniu i nie ma czasu policzyć much na suficie, cały czas coś się dzieje. A cóż takiego spytasz drogi czytelniku. Nic specjalnego, zwykłe ludzkie sprawy poprostu z życia wzięte

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz