Homilia na IV niedzielę Wielkiego Postu
[Joz 5, 9a.10-12; 2Kor 5, 17-21, Łk 15, 1-3.11-32]
Dzisiejsza Ewangelia jest najczęściej nazywana „Przypowieścią o marnotrawnym synu”, ale czy słusznie? W przypowieści występują trzy osoby i każda z nich zasługuje na uwagę. Istotny jest też kontekst, w którym tą przypowieść umieścił św. Łukasz. Przede wszystkim adresaci. Przypowieść jest skierowana do faryzeuszów i uczonych w Piśmie, którzy szemrali na pewne poufalenie się Jezusa z celnikami i grzesznikami. Ewangelista umieszcza naszą przypowieść obok dwu innych: o poszukiwaniu zagubionej owcy i o poszukiwaniu zaginionej drachmy. Wszystkie te przypowieści mówią o poszukiwaniu tych, którzy oddalili się od Boga.
Wróćmy jednak do naszej historii:
Gdy młodszy syn prosi Ojca, by dał przypadającą mu część dziedzictwa, postępuje wbrew wszelkim ówczesnym zwyczajom, a nawet zachowuje się wręcz jak buntownik. Podobnym złem jest porzucenie przez niego rodzinnego domu i rozrzutne trwonienie majątku. Ten syn reprezentuje wszystkich, którzy przez grzech odchodzą od Boga, aby korzystać z tego, co – jak uważają – im się należy. Kończy się to zazwyczaj utratą niemal wszystkiego: pieniędzy, przyjaciół, a nawet własnej godności. Bóg jednak potrafi wyrwać człowieka z otchłani i otworzyć mu oczy naprawdę. Dlatego wielu ludzi podobnie jak młodszy syn postanawia wrócić, zanim jest za późno. Dopóki człowiek żyje, jest szansa, aby wszystko uratować. Bóg wykorzystuje najmniejszy cień nadziei w człowieku, aby go do siebie przyprowadzić i zwrócić mu naruszoną godność. Każdy, kto tego doświadczył, zobowiązany jest nie tylko wysławiać miłosierdzie Boga, ale powinien z całą mocą świadczyć o nim wśród tych ludzi, którzy nie mają odwagi zwrócić się ku Bogu.
Starszy syn reprezentuje tych ludzi, którzy zewnętrznie trwają przy Bogu, ale zachowują się jak niewolnicy. Służą Mu, ale czynią to z lęku. Sądzą bowiem, że w przeciwnym razie spotka ich jakieś nieszczęście, choroba lub inny kataklizm. Ludzie ci, choć uważają się za sprawiedliwych i porządnych, to jednak nie czują się szczęśliwi. Są pełni goryczy i pretensji wobec innych, oskarżają ich, a nawet gardzą słabszymi od siebie. Wydawać się może, że to, co zrobił młodszy syn, było marzeniem również starszego. Czy zabrakło mu odwagi, czy też pokusę zwyciężyła wierność i przywiązanie do Ojca? Zazdrościł bratu? Nie wiemy. To przypowieść. W takim wypadku intencją Pana Jezusa nie była dogłębna charakterystyka postaci. Starszy z synów ma inny problem, dusi w sobie żal, nie ujawnia swoich prawdziwych odczuć. Zewnętrznie jest poprawny, ale z jego wypowiedzi wypływa niechęć, niechęć, zawiść, zazdrość. Pewnie by w tym tłumieniu żalu i pretensji tkwił, gdyby nie powrót młodszego brata oraz reakcja Ojca. Może by dalej tłumił swoje złe uczucia, gdyby Ojciec przykładnie ukarał młodszego syna. Starszy brat poczułby się lepiej, gdyby jeszcze był tego świadkiem i służył jako wzorzec wierności. Nie stało się jednak według jego życzeń. Jest, więc zły, oburzony, osobiście dotknięty. Jest poniżej jego godności uczestniczenie w całej tej historii. Z takiej właśnie perspektywy patrzy na całe wydarzenie. «Ten syn Twój» – mówi do Ojca. On już go dawno osądził, skazał, odrzucił, odciął się od niego. Ojciec próbuje zmienić jego sposób patrzenia starszego z synów. Tłumaczy: «Ten brat twój zmartwychwstał». Trzeba, więc się cieszyć. Ale ludzie podobni do starszego z braci mimo słuchania słowa Bożego, są nieczuli na jego życiodajną moc. Oni nie słuchają, co Bóg do nich mówi. Nie słyszą, więc tego, że tak niewiele trzeba, aby się nawrócić i żyć pełnią życia. Wystarczy przecież tylko przyjąć miłość Boga i całym sercem ją odwzajemnić. Starszy syn jest typem tych, którzy przez zakłamaną wizją siebie z wielkim oporem podejmują wysiłek nawrócenia.
Postawy obu synów ostro kontrastują z niezwykłym postępowaniem Ojca, który dając młodszemu część majątku, zostawia go w pełnej wolności, co on z nim zrobi, a następnie, gdy ten skruszony wraca przyjmuje go bez słowa wymówki. W postaci takiego Ojca Jezus ukazuje bezgraniczną miłość Boga, Jego niepojęte miłosierdzie wobec każdego człowieka. Losy i charaktery obu synów są tłem do ukazania wielkości serca Boga.
My ludzie XXI wieku wciąż nosimy w sobie obu synów. Czasem jeden, czasem drugi jest bardzie dominujący. Zależy trochę od genów, charakteru, wychowania, środowiska czy innych sprzyjających warunków, który z nich bierze w nas górę. W związku z tym potrzeba nam nieustannego nawracania się, z pełnym zaufaniem w Boże miłosierdzie objawione w dzisiejszej perykopie.
Ta przypowieść rozważana w kontekście powszechnego planu zbawienia ukazuje stan całej ludzkości. Starszym bratem są Żydzi, młodszy natomiast oznacza pozostałą część ludzkości – pogan. Jedni i drudzy, niezależnie jak toczą się ich losy, mają równe prawo, aby przebywać z Bogiem w Jego domu. Taka jest ostateczna decyzja Boga.
Pozostaje jedynie pytanie, co wybierze człowiek?
Co ty konkretnie wybierzesz?
Może jednak spotkanie z Miłosiernym Ojcem!
(Homilia była przeznaczona do wygłoszenia w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie 14.03.2019, o godz. 12.30; w związku z odczytaniem Listu pasterskiego, pozostała tylko w wersji pisanej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz